Basia Piotrowska ze Szczecina ma 7 lat. U dziecka zdiagnozowano guza mózgu. Jak najszybciej potrzebna jest operacja. Jej koszt to ponad 230 tys złotych. Rodzice dziewczynki nie są w stanie sami udźwignąć tak dużej kwoty, a zbiórka nie postępuje. Proszą więc o wsparcie ich Basieńki w tej jakże trudnej walce.
Dzień przed diagnozą Basia jeszcze jeździła na rowerze. Kilka godzin przed pójściem do szpitala tańczyła i skakała…
– Wtedy nikt nie pomyślał, że za chwilę usłyszymy wyrok, a nasza córeczka podpięta pod maszyny pojedzie na operację ratującą życie! – rodzice dziewczynki relacjonują na portalu siepomaga. pl historię jej choroby. – Świat się zatrzymał, a my wpadliśmy do innej rzeczywistości – walki o dziecko… Prosimy o pomoc! W główce Basi jest guz, który wciąż rośnie! Musimy go jak najszybciej wyciąć!
Gdy ktoś spojrzy na Basię, zobaczy uśmiechniętą 7-latkę, kochającą chodzić do szkoły, śpiewać, tańczyć. Tymczasem dziecko walczy z bezwzględnym przeciwnikiem – glejakiem mózgu.
– Dokładnie we wrześniu 2020 roku moją uwagę zwróciły sporadyczne bóle głowy u Basi – opowiada mama dziecka. – Pojechaliśmy do okulisty. Córeczka nosi okulary, sądziłam, że może od nowych szkieł… Jednak mina lekarki zmroziła mnie do szpiku, a była dopiero wstępem do koszmaru… U Basi w badaniu dna oka wyszedł obrzęk tarczy nerwu wzrokowego. Dostaliśmy pilne skierowanie na rezonans magnetyczny. Basia wyjechała z sali podpięta pod aparaturę. Miny wszystkich wkoło wyrażały, że nie dzieje się nic dobrego… Lekarz wyjaśnił, że coś jest w główce Basi i blokuje główny wodociąg z mózgu – przez to jest gigantyczne wodogłowie, które musi być jak najszybciej zoperowane! Inaczej nasza córeczka nie przeżyje!
Przeszła operację ratującą życie. Poszerzenie komór było bardzo duże.
– Nasza kochana córka przeszła ventrikulostomię trzeciej komory mózgu – relacjonują rodzice. – Szczęśliwie bez powikłań i ubytków neurologicznych. Szczęście w tym nieszczęściu, Basieńka do dziś żyje z dziurką w głowie i nie potrzebowała kolejnej operacji. Wodogłowie ustąpiło i ogromne ciśnienie wewnątrzczaszkowe nie zagraża już jej życiu. Choć wydawało się, że najgorsze minęło, bo guz wciąż tam jest. I rośnie… Od 2020 roku byliśmy pod stałą obserwacją. Lekarze wstępnie uspokajali. Guz miał nie rosnąć, bo zazwyczaj guzy w tym miejscu nie wzrastają. W 80 proc. przypadków… My na nieszczęście jesteśmy w tym małym procencie – u córeczki guz się powiększa! Z rezonansu na rezonans jest coraz gorzej!
Niestety, glejak blaszki czworaczej mózgu i okolic szyszynki zlokalizował się w miejscu, do którego niezwykle ciężko się dostać operacyjnie. Blaszka czworacza odpowiada za wzrok, ruchy gałek ocznych, słuch. Guz nachodzi na pień mózgu, którego uszkodzenie przy operacji to bezpośrednie zagrożenie życia Basi.
– Od trzech lat żyjemy w ciągłym strachu – przyznają rodzice Basi. – Bez żadnych planów, pod ciągłą obserwacją, w każdej chwili przecież może wydarzyć się najgorsze! I teraz jesteśmy już pod ścianą. Ostatni rezonans był w listopadzie. Nie wiemy dziś, jak duży jest guz, ale wiemy, że trzeba go jak najszybciej usunąć! Lekarze są zgodni – dopóki Basia jest w dobrym stanie…
To będzie bardzo skomplikowana i ryzykowna operacja, gdzie liczą się milimetry.
– Choć technicznie można wykonać ją w Polsce, chcielibyśmy znaleźć ośrodek, gdzie mają największe doświadczenie i najlepszy sprzęt, pozwalający na precyzję w wycięciu guza – mówią rodzice. – Szpitale w kraju niestety takim nie dysponują. Mamy taką możliwość w Niemczech, u wybitnego profesora, bardzo doświadczonego.
Tam jednak operacja będzie nierefundowana. Dlatego mama i tato Basi proszą o wsparcie. Każda pomoc to nadzieja na życie ich córeczki! Termin operacji zostanie ustalony dopiero po przelaniu całej kwoty do kliniki.
– Liczy się każdy dzień – apelują do serc. – Wcześniej sobie radziliśmy, ale nadszedł czas ratowania życia, i tego nie jesteśmy już w stanie sami udźwignąć…
Zbiórkę można wesprzeć na portalu https://www.siepomaga.pl/piotrowska-basia.
(K)