Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Poparzona Nikola czuje się dobrze

Data publikacji: 13 marca 2017 r. 13:33
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 11:31
Poparzona Nikola czuje się dobrze
 

Poparzona 5-latka z Brojc przebywa w szczecińskim szpitalu „Zdroje". Czuje się dobrze, nie wymaga przeszczepów skóry. Mogłaby już nawet opuścić szpital. Ale jeszcze nie wiadomo, czy dziewczynka może wrócić do domu. O tym ma zdecydować Sąd Rodzinny. Być może zrobi to jeszcze w poniedziałek lub we wtorek.

Matka wykąpała dziewczynkę w gorącej wodzie. Dziecko z rozległymi poparzeniami, w nocy z czwartku na piątek (10 marca), trafiło na oddział ratunkowy gryfickiego szpitala. Bardzo cierpiało. Okazało się, że już od kilku dni. Z Gryfic przetransportowano ją na dziecięcy oddział leczenia oparzeń w szczecińskich Zdrojach.

- Stan zdrowia dziewczynki jest dobry - mówi dr Paweł Gonerko, zastępca dyrektora ds. medycznych szpitala Zdroje. Została przyjęta do nas z dość rozległym, zaniedbanym oparzeniem. Dzięki leczeniu jej stan się na tyle poprawił, że planujemy ją wypisać do domu. Szczęśliwie nie będzie wymagała przeszczepów skóry. Takie rozległe zmiany oparzeniowe stanowią wrota zakażenia. Zrobił się stan zapalny, dziecko gorączkowało, niewiele brakowało do tego, żeby to się rozwinęło w cięższe, bardziej uogólnione zakażenie. Mogłoby to nawet zagrażać życiu. 

Woda, w której została zanurzona 5-letnia Nikola, nie była wrzątkiem. Ale dość gorąca, żeby zagrozić jej zdrowiu i życiu.

- To nie był wrzątek, ale na pewno była temperatura dość wysoka, czyli między 40 a 50 stopni - mówił. - To wystarczy do dotkliwego poparzenia. Tutaj to poparzenie objęło większą część skóry. Gdyby leczenie rozpoczęło się szybciej, byłoby podobne, ale zagrożenie mniejsze i szybciej by się to wygoiło. Bardzo możliwe, że gdyby z tym dzieckiem zgłoszono się tego samego, najpóźniej następnego dnia, to można było lepiej zabezpieczyć takie zmiany i pewność co do wygojenia byłaby większa. Tu akurat był szczęśliwy zbieg okoliczności, że do poważnego nadkażenia skóry nie doszło. Rany powinny się więc wygoić całkowicie.  Ta skóra już w tej chwili się dobrze goi. Nie powinno być dalszych powikłań.

Lekarze już dzisiaj mogliby dziecko przygotować do wypisu ze szpitala. Powstrzymuje ich jednak prowadzone dochodzenie w sprawie zaniedbania rodzicielskiego. Nie wiadomo jeszcze, czy zapadną decyzje w sprawie ograniczenia opieki lub kontroli kuratora.

- To już nie jest po naszej stronie - podkreśla doktor. - My pytamy czy możemy rodzicom w takiej sytuacji wydać dziecko. Sąd w takich sprawach szybko podejmuje decyzje. Czekamy na nią.

Agnieszka Spirydowicz

Na zdj.: Doktor Paweł Gonerko przyznaje, że zaniedbane zmiany oparzeniowe mogą prowadzić do groźnego zakażenia. U dziewczynki zdążył się już rozwinąć stan zapalny, na szczęście udało się zapobiec rozwojowi zakażenia.

Fot. R.STACHNIK

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Natasza
2017-03-13 17:48:07
Polać obydwoje rodziców wrzątkiem lub kazać im wejść do wrzątku. To byłoby sprawiedliwe zadośćuczynienie i niech sami radzą sobie z oparzeniami przez tydzień nie udzielać żadnej pomocy medycznej tym cwaniakom uzależnionym od używek alkoholowych typu piwo to nie alkohol a napój
o
2017-03-13 14:33:00
No tak, można się było domyślać, że dziewczynka na pewno ma na imię Nikola, Dżesika, Sabrina, czy też inna Roksana. Ciekawe, jak czują się dumni rodzice.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA