4 lipca, kilka minut po godzinie 10 rano w podwórzu przy ul. Wojska Polskiego 106 w Stargardzie pojawił się ogień i kłęby dymu. Paliły się tam komórki lokatorskie. Na miejsce wezwano stargardzkich strażaków. Pojechały tam trzy zastępy.
- Początkowo były obawy, że w środku mogą znajdować się bezdomni, ale to się nie potwierdziło - mówi mł. bryg. Paweł Różański, zastępca komendanta Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Stargardzie.
Komórki nie były przez lokatorów używane. Nie miały drzwi. Ale czasem przebywali w nich bezdomni. Akcja gaśnicza trwała półtorej godziny. Nikt w tym zdarzeniu nie ucierpiał.
- Mieli już dawno te komórki rozbierać - opowiadają mieszkańcy pobliskich kamienic.
Budynkami, w pobliżu których był pożar, zarządza Stargardzkie Towarzystwo Budownictwa Społecznego.
Tekst i zdj. Wioletta Mordasiewicz