Gdy w pierwszej instancji usłyszał niekorzystny dla siebie wyrok, puściły mu nerwy. Na orzeczenie Sądu Apelacyjnego nie został dowieziony z aresztu. Mowa o Szymonie S. - byłym szczecińskim psychiatrze, który blisko cztery lata temu zamierzał podpalić gmach sądu przy ul. Małopolskiej. „W zemście nad wymiarem sprawiedliwości chciał skrzywdzić niewinnych" - sędzia sprawozdawca uzasadniał utrzymanie kary 7 lat pozbawienia wolności dla oskarżonego.
W środę (23 marca) na wokandę Sądu Apelacyjnego w Szczecinie powróciła sprawa Szymona S. Mężczyzna - przypomnijmy - 12 października 2018 r. w gmachu przy ul. Małopolskiej zaatakował ochroniarza (Grzegorz B. w procesie występował w charakterze oskarżyciela posiłkowego – przyp. aut). Uderzył go obuchem siekiery, a potem bił młotkiem. Ścigał, gdy zaatakowany ratował życie ucieczką. Następnie wniósł do sądu dwa z siedmiu kanistrów, z jakimi przyjechał. Zablokował drzwi. Miał w kieszeni nóż i dwie zapalniczki. Zeznając przyznał, że chciał podpalić siebie i sąd. Celu nie osiągnął, bo został powstrzymany przez dwóch przypadkowych świadków zdarzenia. W ocenie innych psychiatrów, badających sprawcę w postępowaniu przygotowawczym, w trakcie krytycznego zdarzenia miał on „ograniczoną poczytalność w stopniu znacznym”.
Oskarżony tłumaczył, że do desperackiego kroku pchnęły go kłopoty rodzinne, a konkretnie brak kontaktu z dwoma synami (obie matki były przeciwne kontaktom Szymona S. z chłopcami - przyp. aut.). O co w znaczącym stopniu obwinił właśnie sąd, nie siebie. Twierdził też, że nie chciał zabić ochroniarza, tylko siebie - zamierzał dokonać samospalenia.
Sąd Apelacyjny - ogłoszonym w środę (23 marca) orzeczeniem - w całości podtrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji wobec Szymona S. Uznając go za wyważony i sprawiedliwy. To pomimo - jak zwracał uwagę sędzia sprawozdawca - dwóch istotnych błędów popełnionych przez prokuratora formułującego akt oskarżenia.
- Nie mamy tu do czynienia z surową karą jako retorsją ze strony wymiaru sprawiedliwości. Niezależnie jaki urząd naraziłby oskarżony, jego czyn niósłby za sobą ten sam stopień odpowiedzialności - mówił sędzia sprawozdawca.
Od wyroku Sądu Apelacyjnego stronom przysługuje jeszcze prawo wniesienia kasacji do Sądu Najwyższego. Bez niej ogłoszone w środę orzeczenie jest ostatecznym. Szymon S. w areszcie będzie przebywał jeszcze do 6 czerwca br. O ile ten środek zapobiegawczy nie zostanie przedłużony, to skazany resztę kary będzie miał możliwość odbywać w trybie terapeutycznym. ©℗
Więcej na ten temat w „Kurierze Szczecińskim” i eKurierze z 24.03.2022 r.
A. NALEWAJKO