W procesie Marka M. ps. „Oczko" i Marka D. „Dudusia" zeznawali w czwartek pierwsi świadkowie: zabójca ochroniarza Agencji Towarzyskiej El Chco, kierowca, który go zawiózł pod klub i biznesmen mający handlować z M. alkoholem.
47-letni Tadżyk zeznawał w czwartek jako świadek. Doprowadzono go do szczecińskiego sądu z zakładu karnego. Aleksander S. został bowiem niedawno skazany za zabójstwo ochroniarza w poznańskiej agencji towarzyskiej El Chico (w marcu br. r. wyrok się uprawomocnił). Ma do odsiadki 25 lat więzienia. Mężczyzna nigdy nie przyznał się do popełnienia tego przestępstwa. Wczoraj również zapewniał, że nie ma dowodów na jego udział w tej zbrodni. Przy wyjściu z sali rozpraw puściły mu nerwy. Zaczął krzyczeć o dyskryminacji narodowościowej. Ale oprócz zapewnień o swojej niewinności, niewiele wniósł do sprawy.
- Nie znam oskarżonych. Widziałem ich po raz pierwszy kilka miesięcy temu, na moim procesie - zapewnił. - W 1995 r. nie było mnie w Polsce. Pracowałem nielegalnie na budowach w Berlinie.
Na pytanie prokuratora, czy umie obsługiwać broń palną odpowiedział, że tego w ZSRR uczyli w szkołach.
- Poza tym byłem w armii, ale o tym nie będę mówił. Zabraniają mi przepisy - dodał.
Przy okazji procesu Tadżyka wyszły na jaw również inne wątki - prokuratura powiązała je z działalnością kierowanej przez Marka M. szczecińskiej grupy przestępczej. Wygląda na to, że egzekucja w El Chico mogła być jednym z elementów współpracy gangu „Oczki" z podobną organizacją funkcjonującą wówczas w Poznaniu. W związku z tym 62-letni Marek M. i 51-letni Marek D. zostali aresztowani. Obu grozi nawet 25 lat więzienia.©℗
Więcej w magazynowym Kurierze Szczecińskim i e-wydaniu z 22 kwietnia 2016
(lw)
Fot. R.STACHNIK