Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Przeszczepili skórę Maurycemu

Data publikacji: 05 marca 2016 r. 09:52
Ostatnia aktualizacja: 11 kwietnia 2021 r. 15:46
Przeszczepili skórę Maurycemu
 

Lekarze z Centrum Leczenia Oparzeń szpitala w szczecińskich Zdrojach wciąż walczą o 7-letniego Maurycego, który ucierpiał w dramatycznym pożarze, do jakiego doszło w w Dusznikach w woj. wielkopolskim. W ogniu zginęli jego dwaj bracia, rodzina straciła dach nad głową i cały dobytek. Maurycy przeszedł w piątek w Szczecinie operację przeszczepu skóry na głęboko oparzonych rękach. Za trzy dni lekarze będą mogli wstępnie ocenić, czy przeszczep się przyjął. 

Lekarze określają stan chłopca jako ciężki, wciąż mu podają silne leki uspokajające i przeciwbólowe, które utrzymują go w głębokim śnie.

- Idziemy do przodu, już wycięcie martwicy z około 15 procent powierzchni ciała (przed przeszczepem lekarze usuwali martwe tkanki - red.) to duży postęp - powiedział po operacji dr Tadeusz Sokala, chirurg z Centrum Leczenia Oparzeń w Zdrojach. - Ale dużo jeszcze zostało do zrobienia.

Przeszczepiona skóra pochodzi od samego chłopca. Lekarze pobrali ją z tylnej części ciała. Zapewniają, że miejsca pobrania zagoją się wkrótce same, bez śladu.

- Nie pobieramy pełnej grubości skóry, tylko płatek pośredni - tłumaczy doktor. - Robi się to takim elektrycznym urządzeniem, które ścina jedną dziesiątą milimetra, czyli bardzo cienki płatek skóry. Naskórek ten się naturalnie odtworzy.

Nie wiadomo jeszcze, kiedy Maurycy zostanie wybudzony.

- Nie spieszymy się z tym - przyznaje dr Tadeusz Sokala. - Dziecko teraz ma swoje stłumione wizje z pożaru, które są ciche, a jak się je wypuści ze znieczulenia, to będą głośne. Cały czas będzie widziało to, co przeżyło, i będzie się tego bało. Dopiero później zacznie odbierać rzeczywistość.

Maurycy jest też wciąż zaintubowany, jego oddech kontroluje i wspiera automatyczne urządzenie. Z punktu widzenia chirurgów tak jest lepiej, bo chłopiec się mniej porusza i to pomaga w przyjmowaniu się przeszczepów. Anestezjolodzy zaś zabiegają, aby trwało to jak najkrócej, bo rurka drażni oskrzela i tchawicę.

- Musimy więc znaleźć złoty środek - mówi doktor.

Chłopiec na pewno będzie wymagał jeszcze długotrwałego leczenia i rehabilitacji. Pomocy teraz potrzebuje cała jego rodzina. Lokalna społeczność powołała Społeczny Komitet Pomocy Pogorzelcom w Dusznikach, który zbiera dary rzeczowe i finansowe oraz koordynuje pomoc dla poszkodowanych. Utworzono konto, na które można wpłacać pieniądze: Społeczny Komitet Pomocy Pogorzelcom w Dusznikach, ul. Jana Pawła II 8, nr konta 38 9072 0002 2011 1103 8098 0001.

Agnieszka Spirydowicz, (gan)

Fot. R.STACHNIK

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA