Ta impreza budzi zainteresowanie nie tylko zimnolubych. W XIV Międzynarodowym Zlocie Morsów, który trzy dni (10-12 lutego) trwał po raz pierwszy w mieście Mielno, padł nieoficjalny rekord frekwencji.
W niedzielne południe do wody weszło dokładnie 2350 morsów i foczek. Warto przypomnieć, że w 2015 roku w Mielnie uczyniło to 1799 kobiet, mężczyzn i dzieci, a ten wynik trafił do Księgi Rekordów Guinnesa.
Ogółem organizatorzy zapisali 2480 uczestników zlotu. Nie tylko z Polski, bo też z Niemiec, Szwecji, Ukrainy i... San Escobar.
- Przyjechaliśmy z kraju płynącego miodem i mamoną - stwierdził mors z tajemniczego kraju, który w cywilu okazał się zimnolubym wesołkiem z Wrocławia, a nie z państwa z wyobraźni polskiego ministra spraw zagranicznych.
Popularność wśród gości zlotowych budziła Wikingowa Wioska Morsowa czy Morsowy Pałac Ślubów. Tegoroczny bal karnawałowy nosił hasło: "Wielkie Morsowe Wesele". Z kolei wspólną kąpiel w Bałtyku poprzedziła Parada Weselna, bo morsy maszerowały z welonami ślubnymi i cylindrami na głowach.
Nad bezpieczeństwem morskiej zabawy czuwało: 20 ratowników, 30 nurków, patrole Polskiego Czerwonego Krzyża, policja, Straż Miejska, Straż Pożarna, Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe i służby lekarskie.
Dlaczego warto być morsem?
- Wiek ma znaczenie, jeśli chodzi o dzieci, ale dorośli mogą zaczynać morsowanie, kiedy tylko zechcą - uważa Sylwester Zalewski, prezes Koszalińskiego Klubu Morsów Posejdon. - Stare przysłowie: "Zimna woda zdrowia doda" jest cały czas aktualne. Wzrasta stężenie endorfin i adrenaliny, odczuwalny jest duży przypływ energii, reset stresu, odświeżenie umysłu, przypływ zadowolenia, zwiększenie koncentracji, odczucie pozytywnego nastawienia do siebie i innych.
Autokarem z Jastrzębia przyjechała nad morze 20-osobowa grupa klubu morsów "Biały Miś". Goście nie kryli zadowolenia.
- Jesteśmy w Mielnie nie pierwszy i na pewno nie ostatni raz, bo tutaj panuje świetna atmosfera i zabawa - powiedzieli zgodnie. ©℗
Tekst i fot. (m)