"Szczęśliwej Polski już czas" - Bartosz Arłukowicz oceniał zwycięstwo Platformy Obywatelskiej w wyborach do Europarlamentu. Co spotkało się z aplauzem uczestników szczecińskiego wieczoru wyborczego tej partii. On sam osiągnął jeden z najlepszych wyników w kraju - mandat europosła uzyskał dzięki poparciu ponad 260 tysięcy wyborców.
Wieczór wyborczy PO odbywał się w szczecińskim DK "Słowianinie". Wzięli w nim udział najważniejsi gracze lokalnej PO, w tym także posłowie - Arkadiusz Marchewka oraz Patryk Jaskulski, a także senator Tomasz Grodzki. Jednak najważniejszą postacią wieczoru był poseł i eurokandydat Bartosz Arłukowicz. On też prowadził wyborczy wieczór.
- Pierwsze wybory od 10 lat, które wygraliśmy. Myślę, że cała Polska czekała na ten wynik i na ten moment. Nie byłoby tego sukcesu bez wspólnego wysiłku, wielkiej roboty, jaką wykonaliśmy - mówił Olgierd Geblewicz, marszałek województwa. - Jesteśmy największą, najbardziej szanowaną i najbardziej wiarygodną siłą polityczną w regionie. Z taką drużyną jak nasza idziemy po dostatnią i bezpieczną Europę.
Faktycznie, zarówno w kraju, jak i regionie, to właśnie PO zdobyła najwięcej głosów wyborców (38,2 proc. według badania exit poll). Co też przełoży się - jak wynika ze wstępnych, sondażowych wyników - na 19 euromandatów. W tym jeden - w regionie - właśnie dla Bartosza Arłukowicza.
- Wyborów nie da się wygrać w pojedynkę. Chciałem więc wam wszystkim bardzo podziękować za miesiące maratonu wyborczego. Pracowaliśmy razem dzień i noc. Przejechaliśmy tysiące kilometrów. Odwiedziliśmy setki miast, miasteczek i wiosek. W końcu zrobiliśmy to! Także dlatego, że kochamy wygrywać - przyznawał poseł Bartosz Arłukowicz.
"To był bardzo trudny projekt polityczny" - przyznawali w kuluarach zwolennicy PO uczestniczący w wieczorze wyborczym tej partii.
- Wygraliśmy! - tym okrzykiem wzbudził entuzjazm uczestników wieczoru senator Tomasz Grodzki. - Wynik Bartka, grubo ponad 260 tysięcy głosów, to jest lokomotywa, która - mam nadzieję - może nam podciągnie drugi mandat. Natomiast martwi mnie, że ludzie pokroju Kamińskiego, Wąsika i Obajtka będą w imieniu Polski występować w Europarlamencie. Ale nie w naszym imieniu! Nigdy na to się nie zgodzimy! Natomiast 33 procent do 38 - możemy być dumni, że im (mowa o PiS - przyp. aut.) odskoczyliśmy na ponad 5 procent. I niech się gonią! (aplauz sali)
Wszyscy z przemawiających podczas wyborczego wieczoru politycy PO dziękowali za polityczne poparcie wyborcom. Kilkakrotnie skandowano: "Dziękujemy!" W kuluarach słychać było również: "Obiecaliśmy sobie trójskok. Przed nami ostatni bardzo ważny etap: wybory prezydenckie".
Wielu uczestników wyborczego wieczoru PO komentowało niską frekwencję. Wyniosła 39,7 proc., czyli mniej niż w poprzednich (2019 r.) wyborach do Parlamentu Europejskiego (wówczas do urn poszło 45,68 proc. uprawnionych do głosowania - przyp. aut.).
- Część społeczeństwa była zmęczona maratonem wyborczym, jaki mamy w tym roku - oceniał poseł Patryk Jaskulski. - Poza tym rząd zjednoczonej prawicy przez osiem lat robił wszystko, aby zniechęcić Polaków do Unii Europejskiej. Skutecznie, o czym świadczy właśnie niska frekwencja. Jednak nasi wyborcy - co jasno pokazuje nasze zwycięstwo - mimo wszystko zdołali się zmobilizować. Wybory do Europarlamentu były bardzo ważne. Od nich bowiem zależy bezpieczeństwo i kształt wolnej Europy, czy będziemy mogli budować silne sojusze i być przygotowani na każdy ewentualny ruch na naszej wschodniej granicy.
Zapytaliśmy posła Bartosza Arłukowicza, czym zamierza się zająć w nowej kadencji Europarlamentu. Odpowiedział krótko:
- Zawsze zajmowałem się zdrowiem, rakiem, a teraz dołoży się do tego jeszcze bezpieczeństwo. Bo czasy są trudne: wojna na wschodzie, migranci u granic. W takiej sytuacji bezpieczeństwo staje się kluczowe. ©℗
Arleta NALEWAJKO
Film: Piotr Sikora