Ruch w szkołach nauki jazdy i w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego maleje. Najprawdopodobniej osoby zamierzające zdobyć prawa jazdy już się dowiedziały, że nowe, surowsze od obecnych przepisy jednak nie wejdą w życie. Nieoficjalnie mówi się, że mogą zacząć obowiązywać dopiero w czerwcu, a nawet we wrześniu przyszłego roku.
To kolejne zamieszanie wokół praw jazdy. Tym razem nie chodzi jednak o zmiany w egzaminowaniu ale o obostrzenia, które miały uprzykrzyć życie młodym kierowcom. Przypomnijmy. Od 4 stycznia 2016 r. każdego młodego stażem prowadzącego pojazd, obowiązywać miał 2-letni okres próbny. Przez ten czas świeżo upieczeni właściciele praw jazdy jeździliby z przylepioną do szyby naklejką z zielonym listkiem. Obowiązywać ich też miały większe ograniczenia prędkości. W terenie zabudowanym 50 km/h, poza nim 80 km/h, a na ekspresówkach i autostradach - 100 km/h.
Ale to nie wszystko. Ci, co otrzymaliby uprawnienia do prowadzenia pojazdów po 4 stycznia przyszłego roku, czekały jeszcze dwa dodatkowe szkolenia: dwugodzinne w WORD-ach i jednogodzinne w Ośrodkach Doskonalenia Techniki Jazdy - w Szczecinie takiego ośrodka nie ma; najbliższy jest w Zielonej Górze. Pierwszy kosztować ma 100 zł, drugi - 200. Planowano, że oba kursy trzeba przejść pomiędzy czwartym a ósmym miesiącem od otrzymania prawka.
Ale choć o zmianie przepisów mówiło się od dawna, dopiero po tegorocznych wakacjach w szkołach jazdy i w WORD-ach rozpoczął się prawdziwy wyścig. Większość chętnych chciała bowiem otrzymać prawko przed godziną zero (4 stycznia), czyli przed wejściem w życie nowych przepisów. Szturm trwał jednak nie dłużej niż dwa miesiące. W listopadzie zainteresowanie nagle zmalało. Do szkół nauki jazdy z dnia na dzień zaczęło się zgłaszać coraz mniej chętnych. Być może już się dowiedzieli, że nie trzeba się spieszyć.
- Z tego co wiem, na początku grudnia ma być gotowa nowelizacja ustawy - twierdzi Cezary Tkaczyk, dyrektor WORD w Szczecinie.
Dyrektor Tkaczyk zapewnia, że nie wie jakie nas czekają zmiany. Na razie więc nie wiadomo, czy z reformy, która miała ruszyć 4 stycznia coś jeszcze zostanie. Nieoficjalnie mówi się, że nic. A jeśli nawet jakieś przepisy jednak wejdą w życie, to nie będzie to rewolucja jakiej się spodziewano.
Z tego co się dowiedzieliśmy, przyczyną przesunięcia terminu - mówi się nawet, że o 9 miesięcy - jest system teleinformacyjny CEPiK, który jeszcze nie jest gotowy. A bez niego zmiany nie mogą być wprowadzone. To ich najważniejszy element.
Leszek Wójcik