Nad czwartym piętrem ze ściany wystają trzy szare plastikowe rury. Nimi deszczówka spływa na elewację, a też wprost na róże oraz kącik wypoczynkowy jednego z najpiękniejszych terenów zielonych Szczecina, urządzonego staraniem mieszkańców budynków. „Może to nie jest estetyczne, ale skuteczne rozwiązanie" - przekonuje dyrekcja SM „Kielnia", administrującej nieruchomością.
Adres: ul. 5 Lipca 32. Na ścianie między klatkami A i B górują dość specyficzne rzygacze. To szare plastikowe rury: dwie wystają ponad 1 metr od elewacji, gdy trzeci na niespełna 20 cm. Żaden nie jest podłączony do systemu rynien odprowadzających deszczówkę z dachu budynku. Gdy więc z chmur leje...
- To deszczówka spływa na elewację budynku albo tuż obok, czyli na teren przez nas zagospodarowany zielenią - opowiadają: Iwona Flamer i Anita Staszewska, autorki oryginalnej kwiatowej aranżacji terenu przyległego do nieruchomości, który w tegorocznej edycji „Całego Szczecina w kwiatach" walczy w finale o główny laur owego prestiżowego konkursu.
Pod prowizorycznymi rzygaczami teraz kwitną róże , stoją też ogrodowe meble. To kącik rekreacyjny, gdzie się spotykają i spędzają czas wolny mieszkańcy.
- Prosiliśmy, żeby coś z tym zrobić - panie pokazują na feralne rury plujące wodą na zieleniec. - Bez efektu.
Prowizoryczne plastikowe rury wystające z elewacji to kiepskie świadectwo sztuki budowlanej.
- To odprowadzenie wody z dwóch dachowych tarasów - tłumaczy Wiesław Szutowicz, dyrektor ds technicznych SM „Kielnia". - Były krótsze, ale po protestach mieszkańców, skarżących się, że woda leci na ich parapety i okna, zostały przemontowane: oddalone od muru. Może estetyczne nie są, ale za to skuteczne. Uwag od mieszkańców nie było.
Przy pseudorzygaczach z daleka widać zaciek. Elewacja zielona - on czarny. I coraz większy. Mieszkańcy się obawiają, że między mur a warstwę ocieplenia wprowadził pleśń, która wkrótce zacznie toczyć ich mieszkania. Pytają więc: „Czy takie odprowadzenie deszczówki z dachu budynku wielorodzinnego jest zgodne ze sztuką budowlaną?"
- To nie pleśń, tylko ślad po zimie. Woda w rzygaczach zamarzła i tak zostało. To raczej kwestia brudu, nie grzyb. Mogę uspokoić mieszkańców, że jesteśmy tego pewni - dodaje dyr. Szutowicz. - Poza tym to odprowadzenie wody z małych balkonów dachowych, przynależnych do dwóch szczytowych mieszkań. Każdy po 4 metry kwadratowe, to ile z tego może spływać wody? Nie przesadzajmy.
Czyżby spółdzielnia nie dostrzegała problemu, a w konsekwencji nie uważała za konieczne go rozwiązać?
- Może w przyszłości pomyślimy o bardziej estetycznym rozwiązaniu. Ale na razie się sprawdza - odpowiada dyr. Szutowicz. - Poza tym nikt normalny w deszcz nie będzie siedział w ogrodzie...
©℗
Tekst i fot. Arleta NALEWAJKO
Lokatorzy pseudorzygacze uważają za istotną wadę budowlaną, która z czasem doprowadzi do zawilgocenia i zagrzybienia ścian ich budynku. Administrująca nim „Kielnia" na to: „Nie przesadzajmy..."