Mielno kolejny raz zmieniło się w stolicę miłośników zimnych kąpieli. W weekend na plaży i ulicach trwał jubileuszowy XV Międzynarodowy Zlot Morsów. Finałem imprezy była wspólna kąpiel w niedzielne południe (11 lutego).
Wszędzie brzmiał hymn morsów: „Bałtyckie morsy to my, to my, dziś na nasz widok cała Polska drży”. Nieprzypadkowo zlot morsów i foczek przebiega w karnawale. To czas zabawy, tym razem w bajkowych klimatach. Czasem taneczne popisy w rytmie muzyki mają szczytny cel, jak akcja „One Billion Rising” przeciwko przemocy wobec kobiet. Nie zabrakło dysput naukowców o zaletach tzw. morsowania. Nie brakowało wspomnień z poprzednich spotkań zimnolubnych. Na ekranie pojawił się m.in. film nakręcony w 2003 roku, gdy w Mielnie po raz pierwszy morsy miały swój zlot. Nikt nie przypuszczał, że impreza stanie nadbałtycką tradycją.
- To największa impreza tego typu w Polsce, dlatego piąty raz z rzędu tutaj przyjechałem - chwalił organizatorów pan Michał z Dobrzenia Wielkiego na Opolszczyźnie. - Moi koledzy z klubu byli tu wcześniej i cieszę się, że dałem się namówić na morsowanie poza naszym województwem.
Niedzielna wielka parada przebierańców ulicami miasta nie miała końca. Nie tylko strojami, mniej lub bardziej skąpymi, uczestnicy wzbudzali zainteresowanie licznych gapiów. Nieśli bowiem ze sobą hasła, np. „Puszcza Białowieska prosi o azyl w Mielnie” - Miedwianie ze Stargardu, „Mors z naturą za pan brat, jesteś z nami, jesteś chwat” - Szczecinecki Klub Morsów czy „Śniegu nie ma, a Bałwanów pełno” - Wrocławskie Morsy.
Pochód poprzedził coroczną kąpiel uczestników w Bałtyku. Tu niespodzianka, bo burmistrz Olga Roszak-Pezała dotrzymała słowa, aby zanurzyć się w morzu wśród 3,5-tysięcznej grupy morsów i foczek z wielu stron kraju i zza Odry. ©℗
Tekst i fot. (m)