Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Sprzymierzeńcy ogrodników

Data publikacji: 19 września 2017 r. 22:33
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 11:50
Sprzymierzeńcy ogrodników
 

Są największymi naturalnymi sprzymierzeńcami ogrodników. Bo smakuje im każdy szkodnik w ogrodzie: od ślimaków, przez turkucie podjadki po małe myszki i szczurki. Mowa o jeżach, które szczególnie teraz są w wielkiej potrzebie.

O czym alarmują Renata i Piotr Pihanowie, którzy przy ul. Reduty Ordona prowadzą wzorcowy azyl dla jeży. W ostatnich dniach do ich domowego ośrodka – przez przyjaciół zwanego „Pihanowym Hiltonem” – trafiło kilkanaście „kolczastych” maluszków.

– W Szczecinie i okolicach zaczyna się pora na tzw. jesienne sieroty, czyli małe jeżyki z jesiennego miotu, które z różnych powodów zostały bez mamy. Takie maluszki bez pomocy człowieka mają małe szanse na przeżycie. Zwłaszcza że pogoda jest bardzo niesprzyjająca – przekonuje p. Renata. A trzeba pamiętać, że jeże to zwierzęta hibernujące. Zimno to dla nich sygnał do rozpoczęcia tego naturalnego procesu, w którym zwalnia ich metabolizm, serce, gdy usypiają. Tyle że maleńkie jeże właśnie tego stanu nie przeżywają. Potrzebne im – dosłownie – nasze ciepło.

Wkraczamy w ich siedliska. Fundując nieszczęście. Choćby z tego powodu, jeśli nie za sprawą współczucia, jesteśmy im winni pomoc i ratunek w potrzebie. Im – ofiarom naszych samochodów, kosiarek, psów, naszej bezmyślności. Jeżom.

– Przede wszystkim nie bójmy się pomagać. Podstawowa pomoc dla takich malców, które spotka się w ciągu dnia, to zapewnienie im ciepła – tłumaczy Renata Pihan. – Jeżyki należy zabrać do domu. Włożyć do kartonika wyścielonego ręcznikami papierowymi i sporo ich porwać, żeby miały się w co zakopać. Można dać polarową czapeczkę. Jeżusie je uwielbiają. Dodatkowo do środka włożyć zwykłą butelkę wypełnioną ciepłą wodą, tyle że owiniętą papierowym ręcznikiem. Można też sięgnąć po babciny termofor. Zapewnić ciepełko: 37-38 stopni Celsjusza. Potem… raczej zapewnić spokój. Bo to nie zabawka czy jakieś dziwadło, a żywa i najczęściej cierpiąca istota.

Nie mniej ważne jest zapewnienie jeżykom dostępu do wody: czy to na spodeczku, czy ze strzykawki. Miodowa (na pół szklanki ciepłej wody i łyżeczka miodu) – dodatkowo je ogrzeje od środka. Najważniejsze: żadnego mleka, bo to typowi mięsożercy. Kolejny krok to… sięgnięcie po telefon.

– Kto nie czuje się na siłach, aby choć doraźnie pomóc, niech do nas dzwoni na numer 660-753-033. Niech nie jedzie do przypadkowego weterynarza, bo ten – w dziewięciu przypadkach na dziesięć – powie, że nie da się, że nie warto pomagać naturze. Co nie jest prawdą, bo każda istota ma prawo do życia, do drugiej szansy. Człowieku, bądź nią dla jeża: zadzwoń. Nie przetrzymuj w domu, jeżeli nie masz wiedzy na temat pomagania tym ssakom. Zadzwoń, bo my – nie ty – mamy certyfikat Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Szczecinie, zezwalający na trzymanie jeży w domu i na ich ratowanie.

Kto chce nie tylko pomóc, ale też zwabić jeże do swego ogrodu, może dla nich przygotować naturalną kryjówkę przed chłodem. Pamiętając, aby domek dla „kolczyków” urządzić w ustronnym miejscu, jak najdalej od ulicy czy wjazdu.

Jak radzą wolontariusze Polskiego Stowarzyszenia Ochrony Jeży – „Nasze Jeże”:

– Najlepszym miejscem jest strefa ogrodu „dzikiego” i zarośniętego trawami, krzakami lub składowania „odpadów ogrodowych”. Nie może to być miejsce podmokłe lub narażone na zalewania wodą podczas wiosennych roztopów. W miejscu tym dobrze jest położyć luzem kilka większych gałęzi lub starych desek – jako ruszt. Na to połóżmy nieco drobniejszych gałązek i duży pęk (snop) siana lub zerwanych suchych traw. W trawy najlepiej jest zaopatrzyć się wcześniej – podczas ciepłej i słonecznej jesieni. Najlepsze są miękkie wierzchy dzikich traw, które o tej porze wyróżniają się jasnożółtym kolorem, gdyż są po prostu uschnięte. Na to wszystko wysypmy kilka taczek suchych liści, aby wierzchołek sterty sięgał przynajmniej 1 metr nad ziemią. Dla lepszego efektu warto na wierzch sterty rozłożyć kawałek folii, dla zabezpieczenia przed wsiąkaniem wody w stertę i jej gniciem. Ale uwaga: folia nie powinna obejmować całej sterty, a jedynie wierzch – jak parasol, gdyż musi być zapewniony ruch powietrza po bokach sterty. W celu zabezpieczenia folii przed zerwaniem przez wiatr należy wokół sterty docisnąć ją kilkoma deskami.

Na stronie stowarzyszenia znajdziemy też dokładną instrukcję – z rysunkiem i niezbędnymi danymi technicznymi – budowy takiego jesienno-zimowego schronienia dla „kolczyków”.

(an) 

Fot. Mirosław Winconek

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

@AXA
2017-09-21 09:51:14
Zapewne wg ciebie miało być śmiesznie. Wyszło bardzo żałośnie.
dorotaanna
2017-09-20 11:46:26
Z ogromną przyjemnością przeczytałam wspaniały artykuł o tych milusińskich zwierzakach. I pod wrażeniem, jednym tchem wypowiedź Mariusza :) Od wielu lat na swoich 800 mkw. ogrodu mam rodzinkę jeży. Rzadko je widuję. Mieszkają pod domkiem ogrodowym. Nie ingeruję w żaden sposób w ich życie. Nie ulega wątpliwości, że w ogrodzie jest zawsze cisza i spokój. W ubiegłym roku widziałam maleństwo i pewnie mamę :) Kilkanaście tygodni temu wieczorem widziałam jeża w świetle reflektorów jak wjechałam na podjazd pod domem. Był w głębi ogrodu... znieruchomiał, a potem sobie pobiegł. Są to urocze ślicznotki. A, kiedyś wszedł na taras domu i leżał sobie na dywanie wyniesionym podczas sprzątania.... takie tam drobne historyjki z ich życia, myślę, że spokojnego w moim ogrodzie.Pozdrawiam wszystkie osoby kochające zwierzaki :) :) :)
AXA
2017-09-20 08:36:28
To nie sztuka zabić kruka, ale sztuka dla rycerza gołą d##ą, zbić jeża!
kolcz
2017-09-20 06:57:06
Tylko skąd kolczyki będą wiedziały, że zbudowana konstrukcja jest własnie dla nich?
Mariusz
2017-09-20 05:53:02
Dziękuję na łamach gazety zespołowi weterynaryjnemu mieszczącej sie przy ul. Ojca Beyzyma w Szczecinie za uratowanie jeża ktory ucierpiał w walce. Miał dużą ranę pod brzuszkiem. Przyszedł do mnie na podwórko w dzień pod drzwi w ubiegłym roku w październiku. Pierwszą pomoc udzieliły panie weterynarki z Bezrzecza w sobotę po południu a opiekę od poniedziałku podjęły się panie z O.Beyzyma. Jezyk w świetnej formie po tygodniu leczenia wyszedł z lecznicy. Podziękowania przesyłam dla miłej pani ze sklepu przynoszącej dla języka smaczne mięso. Generalnie był ulubieńcem wszyskich. Pomimo że zrobiłem mu super domek w zacisznej cżesci ogrodu zrezygnował z niego i odszedł nakarmiony i zdrowy w ciepły dzień w najbliższe łąki.
M.Dem.
2017-09-20 01:49:40
Do "jesz". Jeże były widziane czasami. Zadeptane. Razem z kultura społeczena w temacie zachowan wobec zwierzat.
jesz
2017-09-19 22:53:40
Człowiek nigdy nie widział jeża na żywo, a tu takie historie :)
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA