Czy można karać kogoś dwa razy za to samo? Jak się okazuje można, w czym spory udział ma szczecińska Straż Miejska, której strażnik Tomasz Jezierski uparł się, by pokazać, kto tu rządzi. Czy w innych przypadkach jest tak samo gorliwy? Raczej nie…
Prezes Stowarzyszenia Ogrodowego im. Powstańców Wielkopolskich przy ul. Janka Muzykanta (boczna od ul. Łukasińskiego) skazany został przez Sąd Rejonowy na karę grzywny w wysokości 800 zł za to, że „nie dopełnił obowiązku ustawienia pojemnika do zbierania odpadów zielonych przy bramie wjazdowej prowadzącej na teren ogródków działkowych, które były składowane na powierzchni ziemi”. Wyrok zapadł 26 marca br. Prezes Andrzej Kołodziejczyk nie odwołał się od wyroku, więc ten stał się prawomocny. Przystąpił do realizacji usunięcia nieprawidłowości na terenie ogrodów. Stanął kontener, a odpady zielone leżące na ziemi zostały wywiezione.
Przedmiotem sporu była pryzma odpadów zielonych, jaka powstała przy bramie wyjściowej od ul. Przygodnej (na działki są dwa wejścia). Faktycznie, przez wiele miesięcy działkowicze tu wyrzucali skoszoną trawę, zielsko i chwasty. Niektórzy wyrzucali nawet worki ze śmieciami, chociaż do tego służą pojemniki do segregacji odpadów. Ale w każdym stadzie jest czarna owca. Doniesienie do Straży Miejskiej złożył prezes sąsiedniego ogrodu „Kolejarz” Mariusz Bębacz. Zeznał on, że składowisko emitowało nieprzyjemne zapachy, było siedliskiem szczurów i pojawiały się tam… sarny. Dodał, że odpady nie były układane warstwowo i nikt nie kontrolował, co tam było wyrzucane. ©℗
Cały artykuł w magazynowym „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 1 czerwca 2018 r.
Tekst i fot. Mirosław KWIATKOWSKI