- Czwartkowy wieczór (14 stycznia) dla dwojga strażników miejskich na długo pozostanie w pamięci. A wszystko za sprawą pewnego agresywnego bezdomnego - informuje st.insp. Joanna Wojtach, rzeczniczka Straży Miejskiej w Szczecinie.
Przez cały okres zimowy poprzez współpracę z mediami lokalnymi podejmowane są działania edukacyjne i informacyjne skierowane do mieszkańców a mające na celu uwrażliwienie ich na nieraz dramatyczną sytuację ludzi przebywających na ulicy, często niechcianych lokatorów ich piwnic, klatek schodowych, śmietników. Apelujemy o przekazywanie informacji o niepokojących sytuacjach, zagrażających zdrowiu i życiu osób bezdomnych. Apele "Nie bądź obojętny, pomóż osobie bezdomnej" powtarzane są co roku w poprzez służby zaangażowane w pomoc osobom bezradnym i niesamodzielnym - informuje Straż Miejska.
- I na taki apel odpowiedzieli mieszkańcy jednego z bloków na szczecińskich Pomorzanach. Zgłoszenie dotyczyło mężczyzny przebywającego na 7 piętrze wieżowca przy ulicy Potulickiej, który jest najprawdopodobniej pod wpływem alkoholu i leży na schodach między piętrami - mówi J. Wojtach.
Wydawało się, że to będzie rutynowe działanie, jakich wiele w okresie zimowym. Na miejscu okazało się, że z mężczyzną bardzo trudno nawiązać logiczny kontakt. Wszelkie próby kończyły się krzykami czy wręcz wyciem tego mężczyzny i rzucaniem się na podłodze. Po wstępnych oględzinach tego człowieka funkcjonariusze zauważyli u niego zakrzepłą krew na nosie, rany na głowie, ślinotok i błędny wzrok - relacjonuje przebieg interwencji rzeczniczka SM.
"W tej sytuacji zaniechano dalszych prób nawiązywania kontaktu słownego z mężczyzną, jedynie sprawdzono czy nie ma przy nim niebezpiecznych przedmiotów - mówi J.Wojtach. Na miejsce zostało wezwane Pogotowie Ratunkowe, w czasie oczekiwania na przyjazd ratowników mężczyzna nagle dostał ataku szału i ruszył z impetem na strażników. Nie reagował na polecenia strażników, wręcz przeciwnie rzucił się na nich z rękoma, warczał przy tym szczerząc zęby, jakby szykował się do ich pogryzienia! Nie było innego wyjścia niż zastosowanie, po wcześniejszym ostrzeżeniu, środków przymusu bezpośredniego w postaci chwytów obezwładniających i nałożenia kajdanek".
"Nie ostudziło to zapędów agresora, w dalszym ciągu rzucał się, kopał strażników i próbował ich gryźć po rękach. W trakcie czynności obezwładniania mężczyzna oddał mocz, opluł strażników i pobrudził krwią. Po kilkunastu minutach przetrzymywania w pozycji leżącej szalejącego mężczyzny na miejsce przybyło Pogotowie Ratunkowe. Ratownicy zaaplikowali dożylnie agresorowi środek uspakajający, po których zasnął i dopiero wtedy można było mu ściągnąć kajdanki i bezpiecznie na krześle medycznym przenieść go do karetki. Mężczyzna został przewieziony do szpitala na Unii Lubelskiej.
Płyny fizjologiczne agresora zanieczyściły mundury strażników, ratownicy wstępnie zdezynfekowali im odzież i polecili natychmiast wrócić do swojej jednostki i zmienić odzież oraz odkazić radiowóz preparatem, jaki im przekazali. Strażnicy bardzo szybko powrócili na bazę i dokonali niezbędnych czynności odkażających - kończy swoją relację rzeczniczka Straży Miejskiej".
oprac. (mj)