Ten dyżur miał upłynąć zmotoryzowanemu patrolowi Straży Miejskiej w Szczecinie na kontrolowaniu w mieście ładu i porządku, czystości i sposobów parkowania w newralgicznych punktach, wskazywanych przez mieszkańców. Ale pewne zgłoszenie nieco zmieniło przebieg ich służby. Trzeba było pospieszyć na ratunek rannemu kotu...
- Około godziny 9 dyżurny przekazał strażnikom zgłoszenie dotyczące kota, który miał przeraźliwie miauczeć uwięziony w piwnicy przy alei Wyzwolenia - relacjonuje st.insp. Joanna Wojtach ze SM w Szczecinie. - Po przybyciu na miejsce strażnicy udali się wraz z osobą zgłaszającą do pomieszczeń piwnicznych. Okazało się, że kot utknął w ciepłowni, do której klucze posiada Szczecińska Energetyka Cieplna. Na miejsce przybyli pracownicy pogotowia SEC, z którymi funkcjonariusze straży miejskiej weszli do pomieszczenia ciepłowniczego i uwolnili małego kotka z uszkodzonymi tylnymi łapkami. Zwierzątko najprawdopodobniej wcześniej zostało potrącone przez samochód i ranne schowało się w piwnicy, z której nie mogło się już wydostać o własnych siłach.
Po tej interwencji jednak strażniczka miejska potrzebowała pomocy medycznej.
- Podczas przekładania kotka do kartonowego pudełka (w celu przetransportowania go do schroniska), ten pokąsał w rękę strażniczkę miejską - dodaje Joanna Wojtach. - Strażnicy przewieźli ranne zwierzę do schroniska dla bezdomnych zwierząt. Tam kot został opatrzony i przebywa na obserwacji. Pogryziona strażniczka udała się do szpitala, gdzie zaordynowano jej zastrzyk przeciwtężcowy.
(sag)
Fot. SM w Szczecinie