Mężczyzna, który postrzelił swoją żonę, ma już postawiony zarzut usiłowania morderstwa. Mowa o zdarzeniu, do którego doszło w niedzielę (22 października). Wtedy to do kołobrzeskiego szpitala została podwieziona 36-letnia Małgorzata W. z raną postrzałową szyi.
Osoba, która przywiozła kobietę, natychmiast się oddaliła. O rannej medycy bezzwłocznie powiadomili policję. Zanim przyjechali mundurowi, kobieta trafiła na stół operacyjny. Jej życie było zagrożone, ale na szczęście chirurdzy w porę interweniowali. Nie było to łatwe, bo pocisk kalibru 9 mm przeszył szyję, a następnie uszkodził kręgosłup, łopatkę oraz płuco.
Kryminalni szybko ustalili przebieg zdarzeń, które zakończyły się postrzeleniem kobiety. Ranna wskazała sprawcę zamachu na jej życie. Był nim jej 49-letni mąż Wacław. Jak się okazało, to on przywiózł ją do lecznicy.
Mężczyzna od jakiegoś czasu nie mógł się dogadać ze swoją żoną. Kobieta któregoś dnia wyprowadziła się wraz z dzieckiem z ich wspólnego domu znajdującego się – jak nieoficjalnie wiadomo – na terenie gminy Karlino. Mąż kobiety nie dał za wygraną. Pod pretekstem próby porozumienia zaprosił swoją życiową partnerkę na kolację do jednego z kołobrzeskich lokali. Ta przyjęła zaproszenie.
Gdy małżonkowie wracali w kierunku Karlina, zatrzymali się w lesie. Oboje wyszli z samochodu. Wtedy Wacław W. wyjął broń i przyłożył ją do potylicy żony. Rozpętała się szarpanina. 49-latek pociągnął za spust. Kobieta upadła. Napastnik nie strzelił jednak drugi raz. Zapakował żonę do samochodu i przywiózł ją do kołobrzeskiego szpitala. Śledczy twierdzą, że gdyby tego nie zrobił, Małgorzata W. wykrwawiłaby się w lesie.
Po zgłoszeniu próby zabójstwa postawiono na nogi całą kołobrzeską policję. Sprawna akcja mundurowych doprowadziła do zatrzymania zamachowca. W międzyczasie 49-latek pozbył się broni, z której strzelał. Mężczyznę zatrzymano w policyjnym areszcie. W trakcie prowadzonych przesłuchań nie przyznał się do ataku. Prokuratura postawiła mu zarzut usiłowania zabójstwa oraz nielegalnego posiadania broni. Za zbrodnię, której się dopuścił, grozi mu kara od 8 lat pozbawienia wolności do dożywocia. W czasie procesu z pewnością okolicznością łagodzącą będzie fakt przywiezienia rannej żony do szpitala. Na razie wobec Wacława W. zastosowano areszt tymczasowy. ©℗
(pw)
Na zdjęciu: Szpital w Kołobrzegu
Fot. Artur Bakaj