Rozmowa z ojcem Krzysztofem Frąckiewiczem, przeorem klasztoru dominikanów i proboszczem parafii pw. św. Dominika w Szczecinie
– To już drugie Święta Wielkanocne w czasie pandemii, z powodu której większość wiernych nie może uczestniczyć w nabożeństwach w kościołach. Jak je dobrze przeżyć?
– Te święta nazywamy też paschalnymi na pamiątkę przejścia Izraelitów przez Morze Czerwone, gdy uciekali z Egiptu. To wydarzenie zapamiętali bardzo mocno jako Bożą interwencję – wyzwolenie z niewoli. Odzwierciedleniem tego stała się żydowska Pascha (tzn. przejście) i właśnie w to święto Jezus umiera na krzyżu za nasze grzechy. Dlatego najważniejszym wymiarem tych świąt jest wyzwolenie człowieka w jego głębi. Trzeba więc przede wszystkim dać się Chrystusowi uwolnić od grzechu.
– Wielu z nas sprowadza te święta do poświęcenia jajek, przygotowania tradycyjnych potraw i prezentów od zająca. O czym należy pamiętać w wymiarze religijnym?
– Zewnętrzne obyczaje, dekoracje i przygotowania pełnią ważną rolę w każdym świętowaniu. Świadczą o tym, że dzieje się coś wyjątkowego, na co warto poświęcić czas, wysiłek i wydatki. Tak też jest w wymiarze religijnym, jednak gdy nie znamy już powodu, dlaczego świętujemy, wtedy te obrzędy stają się puste, bez radości. Dlatego to, od czego zawsze zaczyna chrześcijanin i na co liczymy w te święta, to spotkanie Jezusa Zmartwychwstałego. Wcześniej jednak jest doświadczenie zdrady, opuszczenia, bezsilności… Trzeba je z Nim „przerobić”, stanąć przy krzyżu. Tym jest skrucha i spowiedź sakramentalna.
– Wielki Tydzień, droga krzyżowa, uczestnictwo w Triduum Paschalnym, święcenie potraw, odwiedzanie Grobu Pańskiego i wreszcie Wielkanoc to intensywny czas wzmocnienia wiary i pokrzepienia dla wielu osób. Czym możemy w tym roku wypełnić brak lub ograniczenie tych doświadczeń?
– No właśnie – jesteśmy „przebodźcowani”. Zbyt dużo mamy wrażeń i doświadczeń. To jest choroba obecnych czasów. Również doświadczenia religijne mogą wpisywać się w tę kulturę. Właściwie to nasze społeczeństwo potrzebowałoby zwolnić, usiąść i popatrzeć na świat, którego nie dostrzegamy, będąc w biegu. Na to nie pozwala nam rozwój techniczny, procesy gospodarcze i ciągle zmieniająca się rzeczywistość. A czemu służy religia? Nawiązaniu kontaktu z Tym, który ten świat stworzył, ale go przekracza i sam nie jest tym światem. To nam daje wytchnienie, poczucie bezpieczeństwa, pokój. Zachęcałbym do potraktowania tego czasu jako święty, tzn. podarowany mi przez Boga na modlitwę i odpoczynek w Nim.
– Czy transmisje w telewizji i internecie mogą zastąpić uczestnictwo w tradycyjnej mszy?
– Zdecydowanie nie mogą. To znaczy dobrze, że są i nawet niemało osób w ubiegłym roku wyraziło zadowolenie z faktu, że mogły wszystko widzieć i wszystko słyszeć przez transmisję Liturgii Triduum Paschalnego, bo w kościele to różnie bywa. Niewątpliwie w wielu przypadkach jest dużo trudniej znaleźć się duchowo w sprawowanych misteriach. Szczególnie gdy nie cała rodzina chce uczestniczyć. Czasem w domu po prostu nie ma gdzie się schować. Niemniej jest to możliwe i znam rodziny, które pieczołowicie się przygotowują do udziału w takiej transmitowanej liturgii. Chrystus przychodzi do wspólnoty wierzących, nieważne czy znajdujemy się w tym samym budynku, jeśli modlimy się w tym samym czasie, tymi samymi słowami i wspólnie słuchamy Słowa Bożego. To jest związane bardziej z ludzkimi ograniczeniami. Msze transmitowane stanowią od dawna bardzo wiele dla starszych osób, ale trudno byłoby tworzyć taką wirtualną wspólnotę.
– Czy ojciec ma nadzieję, że za rok będziemy mogli już normalnie świętować Wielkanoc w kościołach?
– Oczywiście można się było spodziewać pytania o… nadzieję. Nadzieja jest zawsze. Mówi się nawet, że umiera ostatnia. Zauważmy, że to jest ludzka nadzieja, że będziemy mogli się normalnie spotykać. Zresztą, co znaczy „normalnie” – tak jak dotychczas (już przed przeszło rokiem)? Wątpię z różnych powodów, ale to nie ma znaczenia. Ważne jest to, w czym albo w kim pokładamy nadzieję. Św. Paweł mówi mocne słowa do Koryntian (Korynt to też miasto portowe): „Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania”. To znaczy, że chrześcijanin nie może ograniczać nadziei do rozwiązania doczesnych problemów przez Chrystusa. To jest godne politowania w oczach wielu niewierzących. Nadzieja pozwala ludziom przeżyć różne trudności, dlatego trzeba o nią dbać. Żeby nie złożyć jej w sprawach tylko tego świata, ale żyć dla Boga.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Elżbieta KUBERA