Całe życie poświęcił dzieciom. I za nie je oddał. W czasie największej próby - wojennego zniewolenia - zachował godność, dał świadectwo honoru i najwyższej odwagi. Dzisiaj upamiętniającą go tablicę - jak mówi pani Ewa - „prawdziwi Polacy" sprofanowali.
Na skwerze im. Telesfora Badetko - w rejonie ul. Zaleskiego, Spółdzielczej i al. Wojska Polskiego w Szczecinie - od dziesięcioleci stoi głaz z tablicą, upamiętniającą nadanie imienia Janusza Korczaka Hufcowi ZHP Szczecin-Pogodno. Twarz „Starego Doktora" spogląda zeń na kolejne pokolenia szczecinian, przypominając: „Wychowanie dziecka to nie miła zabawa, a zadanie, w które trzeba włożyć wysiłek bezsennych nocy, kapitał ciężkich przeżyć i wiele myśli".
- Poszedłem z psem rano na spacer i to zobaczyłem. Ktoś „bardzo odważny", bo działając pod osłoną nocy, obrzucił jajami poświęconą Korczakowi tablicę. Nie mam wątpliwości, że to pokłosie na nowo odżywającej dyskusji o Jedwabnem. Tym bardziej, iż stało się to tuż po wywiadzie w gazecie, gdzie mowa była, że owo zło działo się i współcześnie dzieje w wielu polskich miastach - mówi Jacek Karśnicki, nasz Czytelnik. - Cóż, wróciłem do domu. Psa zostawiłem, a sam z wiadrem, chemią i szmatami wróciłem, żeby oczyścić pomnik. ©℗
Arleta NALEWAJKO
Fot. Jacek KARŚNICKI
Więcej w poniedziałkowym „Kurierze Szczecińskim" i e-wydaniu z 1 sierpnia 2016 r.