Oceny 10 polskich miast pod kątem udogodnień dla rowerzystów dokonał portal morizon.pl. Niekwestionowanym liderem została Warszawa, drugie miejsce zajął Lublin, a na podium znalazła się jeszcze Łódź. Ranking zamykają Kraków, Szczecin i Gdańsk. Zestawienie, choć uwzględnia kilka aspektów codziennego życia rowerzysty, budzi wątpliwości najbardziej zainteresowanych.
Przyznając punkty za infrastrukturę brano pod uwagę łączną długość ścieżek rowerowych i pasów ruchu, kontrapasów oraz ciągów pieszo-rowerowych w każdym z miast na podstawie danych z ubiegłego roku. W tej kategorii zwycięzcą jest Warszawa, która w ubiegłym roku przekroczyła granicę 500 km dróg rowerowych. Za nią znalazły się Katowice, Wrocław i Lublin, gdzie na każdy kilometr powierzchni miasta przypada prawie 1 kilometr infrastruktury dla rowerzystów. Na końcu są Bydgoszcz i Szczecin – miasta, w których stosunek infrastruktury do powierzchni nie przekroczył nawet 500 m na km kw. Szczecin z 449 m ścieżek na 1 km kw. (w sumie 135 km) zajął ostatnie miejsce.
Nieco lepiej jest z bezpieczeństwem w stolicy naszego regionu – tu oceniano liczbę wypadków z udziałem rowerzystów na 100 tys. mieszkańców. Szczecin ze wskaźnikiem 9,1 (37 wypadków) znalazł się na 6. pozycji. Liderem okazała się Bydgoszcz, gdzie w zeszłym roku odnotowano jedynie 19 wypadków. Zajmująca ostatnie miejsce stolica Małopolski to jedyne miasto w rankingu, w którym liczba wypadków przekroczyła w ubiegłym roku niechlubną granicę 200 zdarzeń.
Ostatni oceniany element to powszechne już niemal w całym kraju systemy rowerów miejskich. W tej kategorii Szczecin także zajął 6. miejsce. Systemy rowerów miejskich funkcjonują już w dziewięciu z dziesięciu największych miast Polski. Wyjątkiem jest Gdańsk, który ma się doczekać własnej wypożyczalni w przyszłym roku.
Bezkonkurencyjne okazało się warszawskie Veturilo, wyprzedzając m.in. Lubelski Rower Miejski i Łódzki Rower Publiczny. Zaskakiwać mogą bardzo niskie pozycje Katowic i Wrocławia – niegdyś rowerowych pionierów. Najstarszy rower miejski w kraju, krakowskie Wavelo, uplasował się w samym środku stawki.
Systemy rowerów miejskich oceniano przyznając punkty za liczbę dostępnych pojazdów, liczbę stacji i cenę za godzinę jazdy. Do wyliczeń posłużyły dane z ubiegłego roku.
Jeśli chodzi o liczbę rowerów, zwyciężyła Warszawa z ponad 5 tys. jednośladów. Stolica ma nie tylko najwięcej pojazdów, ale również może pochwalić się największą dostępnością – na jeden miejski rower przypada 337 mieszkańców. Tylko odrobinę gorszy wynik uzyskał Lublin (jeden pojazd na 358 mieszkańców), choć ogółem miejskich rowerów jest tam trzykrotnie mniej.
Na szarym końcu w tej kategorii uplasowały się Katowice, w których na ponad 300 tys. mieszkańców przypadają zaledwie 324 rowery miejskie. To w przeliczeniu oznacza jeden pojazd na 917 osób. Niskie pozycje Katowic i Wrocławia mogą dziwić – to miasta, które na początku dekady jako jedne z pierwszych w Polsce wdrożyły u siebie miejskie wypożyczalnie.
Punkty za liczbę stacji przyznawano oceniając, jak gęsto rozmieszczone są stacje, na których można wypożyczyć miejskie rowery. Ich łączną liczbę podzielono przez powierzchnię każdego z miast. Im więcej stacji na kilometr kwadratowy, tym więcej punktów. Dzięki tym kryteriom zwyciężyły Warszawa i Lublin.
Ostatnie punkty przyznawano za cenę, jaką muszą zapłacić użytkownicy miejskich rowerów. Na pierwszym miejscu ponownie znalazła się Warszawa, choć w tej kategorii musiała podzielić się pozycją lidera z Katowicami. W obu miastach za godzinę jazdy zapłacimy średnio 2 zł. Niemal w żadnej z badanych miejscowości godzinna przejażdżka nie będzie nas kosztować więcej niż 4 zł. Wyjątkiem jest tu Kraków: ceny w stolicy Małopolski przewyższają krajową średnią niemal trzykrotnie. Nie skorzystamy tu też z darmowych kilkunastu minut jazdy.
Z ocenami nie zgadzają się jednak sami rowerzyści. Uważają, że nieporozumieniem jest wrzucenie do „jednego worka” kilometrów leśnych duktów i wykrotów oznaczonych jako trasy, traktowanie na równi ścieżek stworzonych wiaderkiem farby na krzywym chodniku z tymi przyzwoitymi, niesłusznie ich zdaniem ranking nie uwzględnia znaczenia ulic o uspokojonym ruchu bez odpowiedniej infrastruktury. W wątpliwość podają także ocenę gęstości infrastruktury wyliczanej przez dzielenie powierzchni gminy. Za przykład podany jest choćby Szczecin, który ma w swoich granicach puszcze, kanały i piąte co do wielkości jezioro w Polsce. Z kolei krakowianie nie zgadzają się z oceną kosztów ponoszonych przez użytkowników roweru miejskiego. Tam bowiem oprócz zwykłej taryfy obowiązuje system abonamentowy, dzięki czemu godzina jazdy to koszt rzędu 2,16-2,21 zł.
Tomasz TOKARZEWSKI
Fot. Ryszard PAKIESER