Szczecin pamięta o... „Rzeźniku z Niebuszewa” [SONDA] (akt. 5)

Fot. Dariusz Gorajski  

Na niedawno wyremontowanej kamienicy przy ul. Niemierzyńskiej 7 w Szczecinie zawisła tablica upamiętniająca... najsłynniejszego mordercę w historii naszego miasta - "rzeźnika z Niebuszewa", Józefa Cyppka. Wielu mieszkańców Szczecina to oburzyło. Urząd Miasta oraz zarządca nieruchomości, AGBiL, informują, że zgody na zamontowanie tablicy nie dały. Sprawę zbada policja.

Jak na tablicy upamiętniono „rzeźnika z Niebuszewa”

„WILSONA 7
W tej kamienicy w latach 50-tych ubiegłego wieku żył Józef Cyppek „Rzeźnik z Niebuszewa”. Człowiek, który na parterze tej kamienicy dokonał brutalnych morderstw, a następnie z ciał ofiar wytwarzał przetwory mięsne, które sprzedawał na pobliskim targowisku. Pozostałości Cyppek wrzucał do Jeziora Rusałka w pobliskim Parku Kasprowicza. Podczas śledztwa w jeziorze odnaleziono wiele szczątek ludzkich. W przeważającej mierze były to kości oraz czaszki dzieci. Udowodniono mu tylko jedno zabójstwo” - można przeczytać na tablicy umieszczonej na fasadzie kamienicy przy ul. Niemierzyńskiej 7. Poniżej informacja podobnej treści została uwieczniona w języku niemieckim. Na dole znajduje się podpis "ART-BASEMENT A.D.2021".

Te informacje są nieścisłe. Nigdy nie dowiedziono, że Cyppek dokonał kilku morderstw i że przetwarzał ciała na wędliny - to raczej mity. Cyppkowi, ślusarzowi pracującemu w zajezdni Pogodno, przypisuje się jedną zbrodnię. 11 września 1952 roku miał zamordować sąsiadkę, Irenę Jarosz. Jej zwłoki poćwiartował. Odrąbał głowę. Tak przynajmniej stwierdził ówczesny wymiar sprawiedliwości. O tym, że wokół śledztwa są liczne znaki zapytania, pisał w książce "Rzeźnika z Niebuszewa" Jarosław Molenda. 

Nie zmienia to jednak faktu, że Irena Jarosz została brutalnie zamordowana. I tablica na kamienicy o tej tragedii przypomina.

Burza o tablicę „rzeźnika z Niebuszewa”

Wiadomość o tym, że taka tablica pojawiła się w miejskiej przestrzeni, wywołała prawdziwą burzę.

- To jest moralna kompromitacja i coś zupełnie niezrozumiałego - ocenia w rozmowie z „Kurierem” radna niezrzeszona Edyta Łongiewska-Wijas. - Co za kompletny brak empatii wobec rodziny ofiary.

Głos w tej sprawie zabrał też szczeciński magistrat. „Do Urzędu Miasta Szczecin nie wpłynęło żadne pismo dotyczące w/w tablicy. Nie byliśmy również proszeni o opinię w tej sprawie. Tablica została zatem zamontowana bez naszej wiedzy. Zarządcą budynku nie jest Gmina Miasto Szczecin, ani żadna z podległych miastu jednostek" - poinformował miasto w krótkim komunikacie.

AGBiL też nie wie, kto postanowił przypomnieć o Cyppku. Napisał do nas: "Informujemy, że zarządca nieruchomości nie wyrażał zgody na wywieszenie tablicy i to nawet trudno napisać "upamiętniającej". Informujemy, że żadna instytucja nie zwracała się do nas o zgodę na umieszczenie jakiejkolwiek tablicy. Dodatkowo w imieniu Wspólnoty Mieszkaniowej będziemy dochodzić roszczeń o zniszczenie świeżo wyremontowanej kamienicy. Sprawa została zgłoszona na policję".

Co o tym sądzi autor książki "Rzeźnik z Niebuszewa"

Oprócz tekstu Molendy niedawno ukazała się inna książka poświęcona Cyppkowi, także pod tytułem "Rzeźnik z Niebuszewa", napisana przez Jarosława Błahego.

- Jestem istotą subiektywną, ale tym razem postaram się o odrobinę obiektywnego punktu widzenia - komentuje pisarz. - Wychowały mnie ulice Niebuszewa, tu się urodziłem i tu po latach tułaczki powróciłem, w tej chwili mieszkam nieopodal słynnej kamienicy, do której przytwierdzono tablicę, tworząc z tego miejsca swoisty skansen. Wydawać by się mogło, iż odnowienie elewacji w kolorze Urzędu Miejskiego (zieleń w barwach pleśni), które nastąpiło chwilę wcześniej, przygotowywało miejsce centralne pod jakąś westernową oprawę. Po co upamiętniać legendy miejskie o paznokciach odnalezionych w bigosie? Od tego jest beletrystyka. Wszak chodzi o powszechny merkantylizm. Joseph Zippeck przyznał się do jednej zbrodni, inne ofiary i produkcja kotletów mielonych z mięsa ludzkiego to mitologia szczecińska. Dlatego też na tablicy mógłby znaleźć się napis przedstawiający faktografię, w stylu: "Tu mieszkał ślusarz, pracownik zajezdni tramwajowej MPK, który czuł się Niemcem i wydaje się, że udowodniono mu jedną zbrodnię, a legenda miejska głosi, że był seryjnym zabójcą i kanibalem". Skoro już zaistniała potrzeba takiej tablicy, nie wiadomo po co... - ocenia Jarosław Błahy.

(as)

Sonda