Po wykryciu w niedzielne popołudnie usterki w jednej z szyn na trasie tzw. szybkiego tramwaju na szczecińskie prawobrzeże - i po doraźnej naprawie, która pozwoliła przywrócić regularnie kursy na liniach 2 z Niebuszewa i 8 z Gumieniec do pętli przy ul. Turkusowej - od poniedziałku (23.11.) w obu kierunkach składy kursują od rana z maksymalną prędkością do 40 kilometrów na godzinę. Do odwołania, czyli póki co bez określenia daty, do kiedy. Po zrywającej się sieci trakcyjnej na inaugurację w sierpniu, to już druga w ciągu niespełna trzech miesięcy niebezpieczna awaria torowiska.
Na wtorek (24 bm.) w spółce Tramwaje Szczecińskie, która eksploatuje torowisko, z udziałem jej kierownictwa, zwołana została w trybie pilnym narada na temat przyczyn zdarzenia i decyzji, co dalej, bo sytuacja jest poważna. Do siedziby spółki przy ul. Klonowica wybiera się delegacja urzędników m.in. z wydziału nwestycji miejskich magistratu, inwestora i płatnika. Oczekiwani również są reprezentanci konsorcjum firm Szybki Tramwaj-Strabag, generalnego wykonawcy.
Jak wyjaśnił M. Pieńkowski, prace zabezpieczające w rejonie zakrętu tuż przed wjazdem na Most Pionierów w kierunku centrum, które pozwoliły na przywrócenie normalnego ruchu na trasie tramwajowej na prawobrzeżu, nie były jedynymi. Do prac w tym rejonie wyekspediowana została później rónież ekipa remontowa TS nocnej zmiany.
- O całym zdarzeniu natychmiast zostali powiadomieni przedstawiciele Strabagu, generalnego wykonawcy inwestycji. Przekazaliśmy im takie zgłoszenie jako kwalifikujące się do napraw gwarancyjnych telefonicznie, a dziś rano wysłaliśmy pismo informujące o całej sytuacji. Tymczasowo, dziś od rana na całym odcinku trasy od Basenu Górniczego do pętli przy ul. Turkusowej obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km na godzinę. Aż do odwołania - informował „Kurier" w poniedziałek M. Pińkowski.
- Oczekujemy, że wykonawca odniesie się do tej sytuacji. To poważna sprawa - komentował w poniedziałek dla "Kuriera" Grzegorz Stasiński, kierownik zajezdni Pogodno. - Motorniczy sygnalizowali, że poczuli jakieś dziwne szarpnięcie. Dzięki ich reakcji po zatrzymaniu tramwajów stan torów został sprawdzony i dzięki temu nie doszło do nieszczęścia czy stworzenia sytuacji potencjalnego zagrożenia dla pasażerów - tłumaczył.
- Przejezdność trasy we własnym zakresie udało nam się w miarę szybko przywrócić, ale trzeba ustalić, co było powodem tej awarii, czy przyczyną była wada materiału, czy może wadliwy sposób montażu. Niewykluczone, że to mogła być też reakcja na nagłe zmiany temperartur i ogólnie zmieniające się warunki atmosferyczne. Trzeba to wszystko zbadać i znaleźć dalszy tryb takiego postępowania i rozwiązanie, by takie sytuacje na przyszłość wyeliminować - dodał Krystian Wawrzyniak, prezes TS. ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim" i w e-wydaniu
Mirosław WINCONEK
Fot.: Mirosław WINCONEK