Nie wiadomo co było przyczyną wskoczenia 30-letniego mężczyzny do stawu w kołobrzeskim parku Dąbrowskiego. Wiadomo natomiast, że się w nim utopił. Wszystko rozegrało się w biały dzień.
Wersje przebiegu wydarzeń poprzedzających tragedię są dwie. Jedna mówi o planowanym już wcześniej samobójstwie, druga o nieszczęśliwym wypadku w czasie ucieczki przed rozwścieczoną grupą wyrostków. Banda miała zagonić swoja ofiarę nad ogrodzony płotkiem staw. Według powtarzanych drogą pantoflową relacji 30-latek chcąc się ratować przed otaczającymi go chuliganami, przeskoczył przez płotek mając zamiar przepłynąć staw na drugą stronę. Z wody jednak już nie wyszedł. Prowadzona przez kilkanaście minut próba reanimacji nie przyniosła oczekiwanego efektu. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon. Sprawą zajęła się prokuratura i policja, która ma ustalić prawdziwy przebieg zdarzeń. Jeśli okaże się, że do tragedii przyczyniły się osobny trzecie, pociągnięte one zostaną do odpowiedzialności. ©℗
(pw)
Fot. Ryszard PAKIESER