Dziś walentynki – święto zakochanych. Każda z par ma swoją wyjątkową historię i pakiet romantycznych zdjęć w telefonie! Zachęciliśmy naszych Czytelników, by w konkursie Kurierowe Love podzielili się z nami tymi fotografiami i sprawili niespodziankę ukochanej osobie. Bo główną wygraną w tym konkursie jest wSPAniała randka, czyli pakiet w Baltica SPA. Ale tak naprawdę wszyscy zakochani są wygrani. Zamieszczamy dziś najlepsze zdjęcia naszych Czytelników. Gratulujemy zdjęć i uczucia.
Miło nam poinformować, że zwycięzcami naszego walentynkowego konkursu są zakochani w sobie Kasia i Rafał! Pani Kasia przysłała nie tylko ich niesztampowe zdjęcie, ale też wspaniale opisaną historię tej miłości… Przeczytajcie sami!
I ta jedna myśl w głowie: – Mój szef mnie dziś wyrzuci z pracy!
Biegłam chodnikiem przerażona. I spóźniona. A droga dłużyła mi się, jak nigdy w życiu. Zawaliłam kolejny raz w tym miesiącu. Pogoda jednoczyła się ze mną w bólu, ponieważ lało jak z cebra. A w mojej ulubionej listonoszce nie mieściła się parasolka. Moje piękne loki były już tylko wspomnieniem. Miałam jeszcze nadzieję, że moja twarz nie wygląda jak twarz Jokera.
Czerwone światło. Matko, świeci się całe wieki, jak na złość. Samochody mkną i mknął z zawrotną prędkością. Tylko ja stoję w jednym miejscu. – O BOŻE. Wyrzucą mnie dziś z pracy. Nagle zielony neon rozświetla moją drogę. Jak nie wydarłam. Padłam, jak długa… wprost pod Jego nogi. No nie powiem, buty miał gustowne, ale…
Wszystko się sprzysięgło przeciwko mnie tego dnia. Gorzej, niż 13 w piątek. Obcas z moich ukochanych szpilek utknął w kratce do odprowadzania deszczówki.
Usłyszałam nad głową głośny śmiech.
– Jeszcze tego mi trzeba było. Nie dość, że zostanę wyrzucona z pracy, to jeszcze wyglądam jak siedem nieszczęść. Szpilki zniszczone. W listonoszce urwał się pasek. A moja twarz teraz naprawdę wyglądała jak twarz Jokera.
Podał mi swoją dłoń. Zadarłam głowę do góry. Umarłam. Niebo oblało się rumieńcem. Świat zawirował mi nad głową i zobaczyłam gwiazdy.
To był najpiękniejszy uśmiech, jaki w życiu widziałam. Nie umiem tego ubrać w słowa. Ale moje emocje sięgnęły zenitu. A motyle w brzuchu powodowały, że nie mogłam dojść do siebie. Zupełnie zapomniałam, że wyglądam, jak zmokły szczeniak. Wszystko przestało istnieć.
Wstając z impetem, jak poparzona, dodatkowo zderzyłam się z jego głową. A może to były usta? Tak. To jednak były usta.
– Myślę, że potrzebujesz filiżanki gorącej czekolady – usłyszałam.
„Chyba nawet wanny” – pomyślałam. A może powiedziałam to na głos? Już sama nie pamiętam. I zupełnie nie pamiętam, czy piłam tę gorącą czekoladę. Czy może kawę? A może to była zwykła woda.
Z pracy mnie wyrzucili. Ale zyskałam znacznie więcej. Odnalazłam miłość mojego życia. I tak trwam do dziś w błogim szczęściu i spełnieniu.
Od tamtej pory każdy mój dzień jest idealny i najpiękniejszy na świecie…