Jeden samochód, dwóch mężczyzn i po dwie konewki na kwietnik - tak wyglądało ostatnio podlewanie gazonów z pelargoniami na pl. Lotników. Na dodatek rzecz się działa na długo przed godz. 17, a więc niemal w pełnym słońcu i upale.
REKLAMA
W tej sprawie zaalarmowała „Kurier" pani Katarzyna, nasza Czytelniczka (dane do wiadomości redakcji), uwieczniając owe „zabiegi pielęgnacyjne" wykonywane przy temperaturze oscylującej wokół 30 stopni Celsjusza.
Ale co to za uwagi? Podlano? No, więc właśnie.
Chyba, że w umowie są zapisy miejskiego ogrodnika, który wskazał dokładne godziny podlewania, szczegółową ilość wody na jedną roślinę oraz temperaturę, w jakiej ta czynność ma się odbywać. Jeśli nie, to nie ma o czym pisać.
Oczywiście, zdrowy rozsądek nakazuje umieszczenie takich zapisów w umowie, a jak jest, to można się domyślać.
Pewnie będą kary za nierzetelne wywiązywanie się z umowy.
Aby odpowiedzieć na komentarz, musisz być zalogowany.
Gargamel
2016-07-27 23:04:12
W końcu na coś te 2 083 275,22 zł idzie...
Aby odpowiedzieć na komentarz, musisz być zalogowany.