Mniej więcej ok. roku 1915 większość dużych żaglowców zniknęła z mórz i oceanów. Część z nich została odstawiona z czynnej służby morskiej jeszcze pod koniec XIX w., inne zatonęły w czasie I wojny światowej, a nieliczne stały opuszczone i zapomniane w portach w różnych częściach świata.
Stwierdzić można, że po I wojnie światowej częściej na widnokręgu oceanów obecność statku sygnalizował czarny dym z komina niż białe wydęte wiatrem żagle. Te ostatnie nie mogły już konkurować z nowo wprowadzonym wynalazkiem, jakim była maszyna parowa, a później silnik spalinowy.
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 7 sierpnia 2017 r.
kpt. ż.w. Wiktor Czapp
Na zdjęciu: Dawny niemiecki żaglowiec „Padua” pływa do dziś pod nazwą „Kruzensztern” i jest rosyjskim statkiem szkolnym.
Fot. Marek Czasnojć