W ten weekend, nazwany „Weekendem cudów”, podczas finału akcji Szlachetna Paczka 159 rodzin ze Szczecina i 449 z Pomorza Zachodniego otrzyma paczki z prezentami. Przez sobotę i niedzielę 16 i 17 grudnia wolontariusze będą je rozwozić i przekazywać potrzebującym. W całej Polsce, dzięki darczyńcom, wsparcie otrzyma ponad 17 tysięcy rodzin.
Od rana w sali bankietowej hotelu Vulcan w Szczecinie trwa wielkie zamieszanie. Darczyńcy przywożą paczki, a wolontariusze rozwożą je do rodzin.
- Paczki trafią do rodzin, które wcześniej odwiedziliśmy, które potrzebują pomocy i wsparcia - mówi Wojciech Krygier, koordynator Szlachetnej Paczki w Szczecinie.
W pudłach z prezentami znajdują się najpotrzebniejsze rzeczy: żywność, środki czystości, ale też sprzęt AGD.
- Wszystko zależy od indywidualnej sytuacji rodziny i jej historii - tłumaczy W. Krygier. - Każda historia jest inna. A my działamy, żeby robić dobro.
Biorący udział w akcji wolontariusze rekrutowani są każdego roku. Zdarza się, że do pomocy zgłaszają się osoby, które wcześniej były beneficjentami Szlachetnej Paczki, jak pan Paweł.
- Koleżanka mojej żony dowiedziała się o naszych problemach i zgłosiła nas do Szlachetnej Paczki. Nie spodziewaliśmy się takiej pomocy, bo tego było bardzo dużo - opowiada. - Postanowiliśmy, że teraz sami będziemy pomagać. Mogę to również robić dzięki wsparciu mojego szefa, który udostępnia mi wóz dostawczy.
Pan Paweł pomaga pakować i przetransportować paczki z upominkami. Swoje wsparcie dla akcji oferuje już po raz drugi.
Rodziny do Szlachetnej Paczki zgłaszane są przez odpowiednie instytucje, jak na przykład MOPR, szkoły, kościoły lub osoby prywatne. W zgłoszeniu należy przedstawić historię rodziny, do której następnie udają się wolontariusze Szlachetnej Paczki. Zapoznają się z ich sytuacją, nawiązują relacje. Powstaje tzw. baza rodzin z opisem ich potrzeb. Każdy, kto chce, może zostać darczyńcą, przygotowując konkretną paczkę samodzielnie lub w grupie. Co roku z radością robi to bardzo wielu chętnych.
Na wsparcie mogą liczyć ludzie, którzy zmagają się z trudną sytuacją materialną i życiową.
- Często są to osoby starsze i samotne, które cieszą się, że ktoś o nich pamięta - mówi Wojciech Krygier. - Doceniają to, że mogą się do kogoś odezwać. Często sama obecność wolontariuszy jest dla nich ważna. Ale mówimy też o sytuacjach, gdzie dzieje się jakaś krzywda: żona, która odeszła od przemocowego męża, śmierć jedynego żywiciela rodziny, zdarzenie losowe, utrata pracy. Tutaj każdy przypadek jest indywidualny.©℗
Agata Jankowska