Zaloguj    Zarejestruj
Środa, 05 listopada 2025 r. 
REKLAMA

W escape roomie, w którym doszło do pożaru, było wiele niedociągnięć (akt. 1)

Data publikacji: 05 stycznia 2019 r. 11:00
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 12:29
W escape roomie, w którym doszło do pożaru, było wiele niedociągnięć
Fot. PAP/Marcin Bielecki  

W pomieszczeniu, w którym prowadzono działalność, było wiele niedociągnięć. Do do tragedii doszło przede wszystkim na skutek braku zapewnienia właściwej ewakuacji - poinformował w sobotę komendant główny PSP gen. brygadier Leszek Suski, odnosząc się do tragedii w tzw. escape roomie w Koszalinie.

REKLAMA

W piątek po godz. 17.00 w tzw. escape roomie w Koszalinie doszło do pożaru, w którym zginęło pięć dziewcząt, a jeden mężczyzna jest ciężko poparzony. Suski powiedział, że prokuratura i policja badają przyczyny tej tragedii.

- Pięć dziewcząt, uczennic III klasy Gimnazjum nr 9, aktualnie wchodzącego w skład SP nr 18 w Koszalinie, niestety wczoraj zmarło. To ogromna tragedia - powiedział w sobotę tuż przed mszą św. podczas briefingu prasowego wiceprezydent Koszalina Przemysław Krzyżanowski.

- Ze wstępnych naszych ustaleń wynika, że w obiekcie, w którym prowadzona była ta działalność, było wiele niedociągnięć. Urządzenia ogrzewcze prawdopodobnie były zbyt blisko materiałów palnych. W pomieszczeniu znaleźliśmy również świece, więc prawdopodobieństwo używania ognia otwartego również istnieje. Instalacje elektryczne były prowadzone w sposób prowizoryczny - powiedział. Poinformował, że pomieszczenie, w którym doszło do tragedii miało 7,3 m kw. i znajdowały się w nim m.in. dwa fotele i lampa.

- Dla samych osób przebywających w tym pomieszczeniu miejsca było mało - ocenił Suski. Zaznaczył, że w regulaminie firmy prowadzącej działalność była informacja, że osoby niepełnoletnie mogą przebywać w tym pomieszczeniu i brać udział w zabawie pod opieką osoby dorosłej.

- Osoba, która była odpowiedzialna za prowadzenie tej działalności, tej zabawy - jest to 26-letni mężczyzna - w chwili wybuchu pożaru prawdopodobnie nie znajdował się w środku w tym pomieszczeniu, więc udzielenie pomocy mogło być wątpliwe, bądź nieskuteczne. Gaśnice, które były w środku w tym pomieszczeniu, nie zostały użyte, ale do tragedii doszło przede wszystkim na skutek braku zapewnienia właściwej ewakuacji osób, które tam w środku się znajdują - ocenił Suski.

Przypomniał, że zgodnie z art. 4 ustawy o ochronie przeciwpożarowej, osoba, która prowadzi taką działalność, ma obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim osobom, które tam się znajdują.

- To bezpieczeństwo nie było zapewnione i dlatego doszło do tej tragedii - dodał. Suski powiedział także, że w kraju ruszyły kontrole tego typu miejsc.

- Na polecenie pana ministra MSWiA Joachima Brudzińskiego od rana dnia dzisiejszego PSP wraz z policją przeprowadza inspekcje i kontrole tego typu lokali na terenie całego kraju. Przeprowadzimy te sprawdzenia we wszystkich lokalach, które będą w naszym zasięgu - dodał.

Rzecznik prasowy zachodniopomorskiej straży pożarnej młodszy kapitan Tomasz Kubiak pytany był przez dziennikarzy m.in., czy straż pożarna weryfikowała pod względem zabezpieczenia przeciwpożarowego koszaliński lokal, w którym doszło do pożaru.

- Jest to działalność gospodarcza w prywatnym pomieszczeniu. Nie było możliwości, nie było żadnego zgłoszenia, które by pozwalało nam domniemywać zagrożenia i wykonywać jakąkolwiek kontrolę w tym kierunku - odpowiedział Kubiak. 

W piątek przesłuchano wstępnie właścicielkę budynku, w którym znajdował się „escape room” oraz najemcę pomieszczeń. Policja pod nadzorem prokuratury prowadzi czynności, by ustalić, co było przyczyną zaprószenia ognia i dlaczego przebywające w "escape roomie" osoby nie mogły się z niego wydostać. Rzecznik zachodniopomorskiej straży pożarnej powiedział, że strażacy mieli problem z wejściem do budynku. 

- Specyfika takich budynków polega na tym, że bardzo często jest to właśnie trudny dostęp do wewnątrz i zewnątrz. Stąd też strażacy używali specjalistycznego sprzętu i siły fizycznej, żeby się tam dostać - dodał. 

Pożar był rozwinięty w pomieszczeniu obok tego, w którym odnaleziono ofiary. 

(pap)

Fot. PAP/Marcin Bielecki

REKLAMA

Komentarze

Jarun
2019-01-05 13:13:16
"Pokoje śmierci" są na terenie prywatnym i nie mogą być kontrolowane, a zlecenie kontroli to naruszenie prawa. Nie pierwszy raz jest łamane prawo. gdy stanie się tragedia. Przede wszystkim nie można kogoś więzić, pozbawiać swobody ruchu, wolności - zamykając go w pomieszczeniu lub zakuwając w kajdanki. I nie ważne czy wyraża na to zgodę czy nie. Pewnie jakiś stróż prawa to przeczyta i dumnie ogłosi w telewizji - jako swoją myśl odkrywczą.
znudzony
2019-01-05 11:45:55
"Do do tragedii doszło przede wszystkim na skutek braku zapewnienia właściwej ewakuacji". Ten wniosek jest genialny. Podobno PSP ma również obowiązek zapobiegać zagrożeniom pożarowym.
Tylko zalogowani użytkownicy mają możliwość komentowania
Zaloguj się Zarejestruj
REKLAMA
REKLAMA