Członkowie partii Razem zebrali i przekazali do koszalińskiego ratusza blisko 1200 podpisów pod obywatelskim projektem uchwały Rady Miejskiej w sprawie programu leczenia niepłodności metodą "in vitro" w Koszalinie.
Aby prezydent Piotr Jedliński i samorząd pochylili się nad dokumentem potrzeba było tysiąc głosów poparcia. Akcja partii była przeciwdziałaniem wobec zapowiedzi zamknięcia programu rządowego i brakiem odzewu ze strony władz na propozycję ze strony Krystyny Kościńskiej, przewodniczącej Rady Miejskiej.
- Koszalinianie podpisywali, bo nie mieli wątpliwości, że metoda "in vitro" jest potrzebna ludziom, którzy chcą mieć dzieci - podkreślała Hanna Kajuth, emerytka.
Projekt obywatelski uchwały nosi charakter intencyjny, dlatego nie ma w nim mowy o ewentualnych kosztach. Jacek Wezgraj, członek Zarządu Okręgu Partii Razem w Koszalinie, liczy, że samorządowcy dadzą się przekonać i program wejdzie w życie. Wzorem Częstochowy, gdzie miasto na ten cel od 2012 roku wydaje rocznie 120 tysięcy złotych, lub Łodzi czy Sosnowca, gdzie planuje się koszty rzędu sto tysięcy na realizację programu.
W Polsce ok. 1,2 mln osób dotyka problem bezpłodności, a leczenia "in vitro" wymaga blisko 25 tysięcy par. Szacuje, że metoda zapłodnienia pozaustrojowego w Koszalinie dotyczy 80–100 par.
Obecnie Koszalin przeznacza ponad 200 tys. zł rocznie na trzy programy z zakresu profilaktyki zdrowotnej: szczepień przeciwko grypie dla osób powyżej 65 lat, profilaktyczne przeciwko rakowi szyjki macicy HPV i „Zdrowo jesz, lepiej żyjesz". ©℗
Tekst i fot. (m)
- Razem możemy zrobić wiele dobrego - przekonywała Agata Piotrowska (w środku) z pudełkiem podpisów na Rynku Staromiejskim. Obok stoją: Hanna Kujath i Jacek Wezgraj z partii Razem - Okręg Koszalin.