- Przyznam, nie dopełniłem niektórych formalności - mówi. - Nie zgłosiłem do sanepidu zamiaru uruchomienia tutaj warzywniaka. Zostałem wprowadzony w błąd. Ktoś mi powiedział, że takiej działalności zgłaszać tam nie trzeba, a ja nie sprawdziłem. Byłem gotowy ponieść konsekwencje tego niedopatrzenia. Nie mam zastrzeżeń do samego mandatu. Ale dostałem decyzję nakazującą natychmiastowe zamknięcie sklepu (...).
Cały artykuł w poniedziałkowym "Kurierze Szczecińskim"
Agnieszka SPIRYDOWICZ