W skateparku czysto i bez incydentów. Choć nocują tu bezdomni

Przejście podziemne całe pokryte jest graffiti - dla jednych jest to wandalizm, ale dla deskorolkowców element subkultury skate. Fot. Katarzyna Lipska-Sokołowska  

 - Zajrzyjcie do dawnego przejścia podziemnego pod aleją Wyzwolenia. Hałas, burdy, śmieci i koczujący bezdomni – grzmiał nasz Czytelnik do redakcyjnego dyżurnego telefonu. – Sprawdziliśmy. Jest czysto, a bezdomni przychodzą tylko na noc. – Ci ludzie nie mają nic, więc szanują tę namiastkę domu – mówi Piotr, który lubi tu przychodzić ze znajomymi.  

Przypomnijmy, skatepark -  miejsce dla miłośników ewolucji na rowerach, rolkach i deskorolkach w przejściu podziemnym powstał w 2019 roku dzięki porozumieniu podpisanemu na trzy lata pomiędzy miastem i Stowarzyszeniem Sportowym SWITCH. W Szczecinie to jedno z nielicznych miejsc, gdzie młodzież może pojeździć na desce pod dachem, pozostałe skateparki działają bowiem na otwartej przestrzeni. Na dodatek można tu oddawać się swojej pasji przez cały rok, niemal przez całą dobę.

- Bezdomni tam są, ale nie popełniają czynów zabronionych ani wykroczeń, nie mamy więc podstaw do interwencji – mówi Joanna Wojtach ze szczecińskiej Straży Miejskiej. - Kiedyś, gdy w przejściu podziemnym istniał pasaż handlowy, byliśmy tam bardzo często: interweniowaliśmy w sprawie zanieczyszczania tego miejsca, burd, koczujących, agresywnych, bo pijanych bezdomnych. Odkąd miejsce to zostało przeznaczone na skatepark, zgłoszeń nie ma w ogóle.

-  Sami sprzątamy nasze miejsce – mówi 17-letni Łukasz, który nie rozstaje się z deską. – Nieraz zdarzy się jakiś drobny incydent ze śpiącymi tu nocami ludźmi, ale szanujemy się wzajemnie. Oni widzą naszą pracę, naszą pasję i starają się, by pozostawiać to miejsce takim jak zastali. Wśród nas nie ma burd, śmiecenia, pijaństwa, jest hobby. Kochamy to co robimy, a w centrum nie jest łatwo o takie zadaszone miejsce.

Latem młodzież ma więcej możliwości uprawiania sportu w plenerze, choćby w skateparku na Arkonce, jesienią i zimą przejście podziemne pod ul. Wyzwolenia jest oblegane przez pasjonatów jazdy na desce.

- Komuś bardzo przeszkadzamy, że donosi nawet do redakcji - stwierdza Łukasz. - Przegoniono nas z placu Adamowicza, byłaby wielka szkoda, gdybyśmy stracili i to miejsce.

(kel)