Sobota, 23 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

W szpitalu "Zdroje" w jednym miesiącu aż 15 oparzonych dzieci [GALERIA]

Data publikacji: 24 października 2021 r. 10:29
Ostatnia aktualizacja: 25 października 2021 r. 11:55
W szpitalu "Zdroje" w jednym miesiącu aż 15 oparzonych dzieci
Marcel z rodzicami w Centrum Leczenia Oparzeń. Fot. Szpital Zdroje  

Miały być piękne, pierwsze urodziny Marcelka. Balony, tort, prezenty... Chłopiec spędził je w szpitalu. Trzy dni przed tym radosnym wydarzeniem pociągnął za kabel czajnika elektrycznego, w którym gotowała się woda. Wrzątek spowodował głębokie i rozległe oparzenia... Na intensywnej terapii przebywał aż trzy tygodnie. To nie jedyny mały pacjent, który wrzesień spędził w Centrum Leczenia Oparzeń szczecińskiego szpitala „Zdroje”.

Pod względem liczby hospitalizowanych pacjentów to był miesiąc rekordowy - spośród 70 dzieci, które w tym roku trafiły do tej placówki z powodu oparzeń, aż 15 przyjętych zostało właśnie we wrześniu. U jedenastu z nich lekarze musieli przeprowadzić przeszczepy skóry. Podczas zabiegów operacyjnych wykorzystano nowe urządzenia przekazane przez Fundację WOŚP. Orkiestra już po raz kolejny w tym roku wsparła placówkę w Zdrojach. Tym razem wartość przekazanego sprzętu to ponad pół miliona złotych.

Tylko we wrześniu do CLO szpitala „Zdroje” trafiła rekordowa liczba oparzonych dzieci. Było ich 15 - wśród nich sześcioro rocznych maluchów i siedmioro dwulatków. Blisko 90% pacjentów Centrum stanowią właśnie dzieci między 1. a 5. rokiem życia, które trafiają do szpitala z oparzeniami spowodowanymi wylaniem na siebie gorącego płynu. We wszystkich tych przypadkach do urazu dochodzi w obecności opiekunów dziecka, którzy nie dochowali należytej staranności w sprawowaniu opieki nad maluchem.

- Niestety, z naszego doświadczenia wiemy, że dary od Orkiestry będą u nas intensywnie wykorzystywane - mówi dr Ireneusz Pudło, lekarz kierujący Centrum Leczenia Oparzeń szpitala „Zdroje” w Szczecinie. - Każdego roku jesienią i zimą odnotowujemy większą ilość oparzeń u maluchów. Zziębnięci chętnie sięgamy po rozgrzewającą kawę czy herbatę, zapominając, że często pozostawiony w zasięgu dziecka kubek z gorącym płynem może stać się przyczyną tragedii, która odciśnie swe piętno na całym jego życiu. Jak zawsze apelujemy o wyobraźnię, ostrożność i czujność przy wykonywaniu codziennych czynności. Szczególnie tych, w których pojawiają się gorące napoje lub dania.

Rzeczniczka szpitala "Zdroje", Magdalena Knop, opisuje historię jednego z małych pacjentów. Rodzice Marcelka od kilku tygodni planowali rodzinną imprezę z okazji jego pierwszych urodzin. Miały być balony, kolorowy tort i liczne prezenty od najbliższych. Niestety, życie napisało inny scenariusz. Trzy dni przed urodzinami doszło do tragedii. Marcelek niezauważenie pociągnął za kabel czajnika elektrycznego, w którym gotowała się woda. Wrzątek wylał się na chłopca, doprowadzając do głębokich, rozległych oparzeń. Dzień pierwszych urodzin Marcelek spędził na pokładzie śmigłowca LPR, który transportował go ze szpitala w centralnej części Polski do CLO w Szczecinie. Chłopiec był w stanie krytycznym, niewydolny krążeniowo i oddechowo, z oparzeniami trzeciego stopnia obejmującymi ponad 40% powierzchni ciała. Lekarze przez wiele dni byli bardzo ostrożni w rokowaniach, co do jego szansy na przeżycie. Na intensywnej terapii spędził trzy tygodnie.

To właśnie u Marcelka specjaliści po raz pierwszy wykorzystali do przeszczepu skóry zestaw nowych dermatomów - to jeden z trzech przekazanych przez Fundację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Ciężkie oparzenia u dzieci niemal zawsze wiążą się z koniecznością przeprowadzenia przeszczepu skóry. Taki zabieg polega na chirurgicznym wycięciu uszkodzonych tkanek i przeszczepieniu w to miejsce płatów zdrowej skóry. Przyspiesza to proces gojenia, a jednocześnie ogranicza powstawanie blizn i przykurczów. Do pobrania zdrowego fragmentu naskórka lekarze wykorzystują dermatomy elektryczne, które umożliwiają bardzo precyzyjne ustawianie grubości wycinanych warstw skóry. Przy rozległych oparzeniach stosują też dermatomy z siatkownicą, przez które - jak opisuje rzeczniczka - niczym w maglu „przepuszcza się” pobraną skórę. Ta, dzięki odpowiednim nacięciom, istotnie zwiększa swoją powierzchnię i umożliwia pokrycie proporcjonalnie większych obszarów ran oparzeniowych.

Dermatomy to jedne z najważniejszych urządzeń wykorzystywanych w centrach leczenia oparzeń. Szpital „Zdroje” otrzymał od Fundacji WOŚP  trzy zestawy takich aparatów. Dzięki nim specjaliści z Centrum Leczenia Oparzeń mogą przeprowadzać w ciągu dnia nawet kilka zabiegów operacyjnych, bez konieczności oczekiwania na ich wysterylizowanie.

Dermatomy to nie jedyne urządzenia, bez których udzielenie pomocy ciężko oparzonym pacjentom nie byłoby możliwe. Zabiegi takie jak przeszczepy skóry wymagają podania małym pacjentom znieczulenia. W pakiecie urządzeń przekazanych przez Fundację WOŚP dla szpitala „Zdroje” znalazł się również nowoczesny aparat do znieczuleń oraz aparat USG z dopplerem. W najbliższym czasie zaś do szpitala „Zdroje” trafi także instrumentarium do laparoskopii, platforma elektrochirurgiczna oraz wiertarki ortopedyczne. Wartość przekazanej tym razem przez WOŚP darowizny to ponad pół miliona złotych. Urządzenia zostały zakupione ze środków zebranych podczas 28. Finału Orkiestry. Wówczas grała dla zapewnienia najwyższych standardów diagnostycznych i leczniczych w dziecięcej medycynie zabiegowej.

(sag)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Damian R.
2021-10-25 12:18:43
Rodzice zamiast zająć się dzieckiem siedzą na Facebooku. Na posiadanie dziecka powinno być pozwolenie. Może dzieci by tak wtedy nie cierpiały. Teraz zamiast wychowywać to dzieci się hoduje :(
Bo mlodzi Rodzice..!
2021-10-25 11:14:50
Juz przed Urodzeniem sie 1 - go dziecka... powinni przejsc Specjalny krotki kurs "Na co i jak" powinni Uwazac... jak dziecko juz same zacznie chodzic po mieszkaniu czy w przydomowym ogrodku !! A nie "uczyc sie dopiero" na bledach i tragediach dziecka...??
Wystarczy nauczka
2021-10-25 10:19:55
Mój nie reagował na ostrzeżenia i próbował się bawić to w końcu przygrzalem mu palca zapalniczką i zapowiedziałem że prawdziwy ogień i prąd bolą jeszcze bardziej. Palec się szybko zagoił ale od tego momentu nigdy nie było kłopotów w kuchni. Zero zabaw prądem czy ogniem. Mózg od razu zrozumiał lekcję. Darujcie sobie że to nieludzkie... Dzięki temu od razu widać że dzieciak przestaje być zainteresowany ryzykownymi zabawami...
fin
2021-10-24 19:37:49
I tak ma być , gotowanie na ostatnich palnikach , , na stół wystawiać ostudzone herbaty i inne płyny , w czajniczkach , wazach .Piekarniki z chłodną szybą , itd
Ck
2021-10-24 10:45:38
Moi synowie mają ponad 36 lat czasami wpadną z wnukami a ja stale gotuję na tylnym palniku gazu a czajnik elektryczny i mikrofala stoja poza zasięgiem wnuków. Wszyscy patrzą na mnie jak na dziwaka ale mój kuzyn ponad 50 lat temu ściągnął na siebie garnek z gotującą się kaszą manną. Do dzisiaj ma blizny. To uczy bardziej niż wszystkie przepisy.
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA