Wolontariuszki opiekujące się bezpańskimi psami w Kojcu w Gryfinie (miejsc na terenie Bazy Transportu miejscowego PUK) poprosiły nas o pomoc w nagłośnieniu apelu-prośby o znalezienie domu dla Liska, małego pieska, który w swoim krótkim 10-miesięcznym życiu doświadczył wiele bólu z powodu choroby i... krzywdy doznanej od człowieka. Zwierzę cierpi na wodogłowie. Niedawno podrzucony został w okolicy bazy kwarantanny („jak śmieć”); wycieńczony trafił w opiekuńcze ręce Kojcowych wolontariuszek, całym sercem oddanych braciom mniejszym. Panie natychmiast podjęły walkę o uratowanie bezdomnego chorego pieska.
- Ucisk na nerw wzrokowy i ośrodki mózgowe powoduje, że Lisek nie widzi, słabiutko słyszy i ma problemy z koordynacją ruchową. Maluszek jest pod opieką specjalisty neurologa. Przyjmuje leki. Ponadto Lisek funkcjonuje normalnie: je, pije, ma apetyt, kontroluje potrzeby fizjologiczne i oczywiście ma doskonały węch – opowiadają opiekunki.
Jednak wolontariuszki obawiają się o przyszłość pieska. Dlatego bardzo im zależy, by Lisek znalazł dom, choćby tymczasowy. Dom, w którym będzie miał szansę zaznać tego, co powinno być jego udziałem od chwili narodzin – dobroci i opieki; a może nawet ktoś zechce pokochać zwierzątko, które, choć nie widzi i słabo słyszy, całym sercem potrafi odwzajemnić okazaną mu miłość i troskę.
- Chcemy Liskowi dać tyle dobra, ile tylko jest to możliwe. Nie wiemy, ile jeszcze czasu zostało naszemu maluszkowi. Nie wiemy czy leki pomogą, czy jednak weterynarz zdecyduje o eutanazji. Bardzo jednak byśmy pragnęły, żeby ten czas Lisek spędził w godnych warunkach, u boku opiekuńczego człowieka, kochany i zaopiekowany. Jest jeszcze psim dzieckiem. Dlatego bardzo pilnie szukamy mu domu z kawałkiem ogródeczka. Lisek nie potrzebuje wiele. Troszeczkę miejsca z miękkim legowiskiem, pełna miseczka i możliwość wyjścia na zewnątrz – wolontariuszki nie kryją wzruszenia, opowiadając o swoim podopiecznym.
Opiekunkom Liska bardzo zależy, by znalazł się opiekun, który przygarnie pieska. Choćby to miał być dom tymczasowy, ale „dom”.
- Kawałek miejsca w ciepłym domu i podwórko do ewentualnych wędrówek, to dla nas i dla niego szczyt marzeń. Czy jednak wydarzy się taki cud i ktoś zechce zaopiekować się małą kaleką? – w pytaniu tym jest nadzieja, panie nie rezygnują z walki o lepsze jutro dla Liska. Zapewniają też, że dom tymczasowy może liczyć na wsparcie karmą i opieką weterynaryjną.
Osobom zainteresowanym podajemy nr tel. do jednej z wolontariuszek Kojca w Gryfinie: 783 564 139.
(akme)
Fot. archiwum Kojca w Gryfinie