Opuszczona, przeznaczona do rozbiórki kamienica przy ulicy Krasińskiego 85 zaczęła „krwawić” – spod jej okien wylewa się czerwona farba. Według magistratu to akt wandalizmu, jednak niektórzy mają odmienne zdanie.
W budynku nikt już nie mieszka. Przedwojenna kamienica ma zostać wyburzona z powodu złego stanu technicznego. Tymczasem parę dni temu nieznany sprawca pomalował elewację budynku w dość ekstrawagancki sposób – z jego okien spływają „krwawe łzy”.
Szczecinianie gorąco komentują zdjęcia przedstawiające obecny wygląd kamienicy. Niektórzy uważają to za formę street artu (sztuka tworzona w miejscu publicznym – red.) i protest przeciwko planowanej rozbiórce budynku, a inni – podobnie jak magistrat – uważają to za akt wandalizmu, a samą pracę jako „obrzydliwą”. Duże kontrowersje wzbudza też fakt, że budynek – który i tak będzie wyburzony – ma być przemalowany, aby ukryć anonimowe „dzieło”.
Zdanie pierwszej grupy podzielają radni: Edyta Łongiewska-Wijas i Przemysław Słowik. Według nich „dzieło” nieznanego autora to spontaniczne stworzenie muralu, wypowiedź artystyczna i forma street artu.
„W naszej ocenie, nie ulega wątpliwości, że w tym przypadku mamy do czynienia z ciekawą, spontaniczną i co najważniejsze niewandalizującą czy dewastującą wypowiedzią artystyczną. Praca, która powstała na fasadzie tego konkretnego budynku, zachęca do dyskusji i refleksji na temat procesu dezurbanizacji” – czytamy w interpelacji radnych skierowanej do prezydenta Szczecina.
Radni uważają, że artysta nadał zdewastowanej i doprowadzonej do ruiny przestrzeni całkiem nowe znaczenia. Według nich budynek zamienił się w interesujący obiekt, który skłania do zastanowienia się nad losem pozostałych kamienic w podobnym stanie.
„Szczecin z jednej strony zapatrzony jest w Berlin i dąży do uzyskania podobnej atmosfery, z drugiej – gdy w przestrzeni publicznej pojawia się autentyczny street art, pędzi się z lękiem, aby ją zamalować lub zdemontować” – uważają autorzy listu.
Radni sprzeciwiają się planom zamalowania muralu przez ZBiLK. Apelują, aby nie bać się spontaniczności w przestrzeni publicznej. „Co więcej, wydawanie pieniędzy na malowanie budynku, który ma zostać rozebrany, wydaje się zdecydowanym brakiem gospodarności i poszanowania publicznych pieniędzy” – ripostują w interpelacji.
Edyta Łongiewska-Wijas i P. Słowik uważają też, że powstanie takiego muralu to dobry impuls dla szerszego wykorzystania budynków przeznaczonych do wyburzenia. „Ich powierzchnia, historia i lokalizacja (kontekst okolicy) z pewnością stanowić będą inspirację dla innych street-artowych dzieł. Takie działania nie tylko pozwalają artystom na realizowanie swoich wizji, ale mają również działanie miastotwórcze” – argumentują.
Mural powstał bez zgody zarządcy budynku, jednak czy to powód, aby uważać go za obrzydliwy akt wandalizmu? Może autor chciał w ten sposób wyrazić swój sprzeciw wobec wyburzania kamienic, które są żywą historią architektury naszego miasta?
(KaNa)
Fot. Ryszard Pakieser