Wiec nielicznych zawiedzionych na placu Adamowicza

Fot. Arleta NALEWAJKO  

"PiS OFF" - pod takim hasłem w piątkowe popołudnie (22 stycznia ) na szczecińskim pl. Pawła Adamowicza zebrała się nieliczna grupa manifestantów, by przypomnieć o swoim sprzeciwie wobec polityki obecnie rządzących w Polsce.

Kilkanaście osób w ten sposób postanowiło zademonstrować swą niezgodę na poczynania polityków zjednoczonej prawicy i przy okazji wyrazić swe rozczarowanie postawą tych środowisk feministek i aktywistek, które najwyraźniej straciły niedawny tak jeszcze, bo z minionej jesieni, zapał do gremialnego i częstego wychodzenia na ulice po orzeczeniu wydanym przez Trybunał Konstytucyjny w sprawie przepisów ustawy dotyczących warunków dopuszczalności przerywania ciąży. Ono stało się katalizatorem Strajku Kobiet i masowych, wielotysięcznych manifestacji i marszów w miastach w całym kraju.  

- Nie jest nas dziś dużo. I jest nas coraz mniej. Co mnie smuci, smuci moje przyjaciółki i moich przyjaciół, bo my cały czas próbujemy coś robić, mówić o tym, co się dzieje, bo nasza walka, która rozpoczęła się trzy miesiące temu nie dobiegła końca. Nic się nie zmieniło, a na ulicach jest nas coraz mniej, jak byśmy się poddali. Boli mnie to. Powinniśmy głośno mówić to, co mamy do powiedzenia, walczyć o siebie i o swoje prawa. Tymczasem politycy i polityczki PiS wciąż podsycają wobec nas nienawiść. Dlatego przyszliśmy z cytatami ich  wypowiedzi, by pokazać jak mówią o nas i w jaki sposób mówią do nas, cały czas szerząc mowę nienawiści, za którą nie spotykają ich żadne konsekwencje - mówiła Dagmara Adamiak w ich imieniu do  kilkudziesięciu zgromadzonych i przysłuchujących się osób.

Oprócz nawiązań do kwestii aborcji i nieopublikowanego wciąż werdyktu TK w tej sprawie były również te dotyczące poczynań rządzących wobec przedsiębiorców i niewystarczającej pomocy finansowej dla nich w czasie kolejnego lockdownu z powodu pandemii koronawirusa, o otwieraniu szkół przy braku zapewnienia nauczycielom możliwości szczepień przeciwko zakażeniu, do nękania organizatorek manifestacji Strajku Kobiet wezwaniami na przesłuchania i karania ich mandatami za udział w protestach, których nie przyjęły czy do pomysłu takich zmian w prawie, które wykluczałyby możliwość odmowy natychmiastowej zapłaty nałożonego przez policję mandatu. 

Dagmara Adamiak zwracała się do nieobecnych już uczestniczek i uczestników wcześniejszych przemarszów, pikiet i wieców przeciwko PiS: - Mówicie o sobie, że jesteście patriotami, że kochacie swój kraj. Czemu nie walczycie? Czy to co oni mówią was nie boli?. Czy mam być przesłuchiwana na komisariacie, bo protestuję? Czy to jest w porządku? To ma się dziać z rządowych pieniędzy? To ma się dziać z naszych pieniędzy? To nie jest OK! - krzyczała przez megafon.

- Prawa człowieka nam się należą. To nie moda. Tymczasem kolejnymi ustawami chcą ograniczać naszą  wolność - dodawała Laura Mordak z regionalnych struktur Młodej Lewicy. 

Wiec trwał krótko, bo ledwie pół godziny, zakończył się odegraniem Mazurka Dąbrowskiego i słowami Dagmary Adamiak na pożegnanie: - Wierzę że jeszcze będzie pięknie i normalnie. Organizatorami wiecu byli aktywiści organizacji: RÓWNiE, Młoda Lewica Zachodniopomorskie, KOD zachodniopomorskie, Fundacja Pełnia Wyrazu, Refugees Szczecin. Demonstrację obserwowała oddelegowana grupa patrolujących policjantów dowiezionych w okolice placu kilkoma radiowozami. ©℗

(MIR)