Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Wiewióra Rokiego przypadki

Data publikacji: 21 lipca 2016 r. 16:11
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 11:09
Wiewióra Rokiego przypadki
 

Wielotysięczny tłum w muzyczny trans wprowadzony rytmem ciężkich decybeli. To Przystanek Woodstock i jego - jak widać na zdjęciu - mała niespodzianka. Wiewiór Roki, cudem odnaleziony i uratowany dzięki mocy rzeszy pozytywnych ludzi - uczestników wielkiego wydarzenia, jakie w ubiegły weekend zadziało się w Kostrzyniu nad Odrą. Teraz już bezpieczny w azylu szczecińskiej Fundacji na Rzecz Zwierząt "Dzika Ostoja".

Na Woodstockowym polu maluch został zauważony w niedzielne południe (17 lipca). Był bardzo osłabiony. Dla jego ratowania w niespełna godzinę uruchomił się tłum ludzi dobrej woli.

- Dziękuję, że potrafiliście na moment oderwać się od wspaniałej imprezy i zainteresowaliście się małą, ledwie kilkucentymetrową sierotą. Jest już z nami - na fecebookowym profilu napisała Marzena Białowolska, prezes Fundacji na Rzecz Zwierząt "Dzika Ostoja". - Skoro z niego taki rockowy chłopiec, niech ma na imię Roki.

Gdy maluch jeszcze gościł na Przystanku Woodstock, ona już instruowała jego tymczasowych opiekunów: podać glukozę, kozie mleko z kartonika. Potem - w pół drogi, czyli w Gorzowie - Michał Kudawski odbierał wiewióra od ambulansu weterynaryjnego, jaki każdego roku opiekuje się Woodstockowymi zwierzakami.

- Wielki szacunek dla „przystankowych" ludzi, że pomogli uratować Rokiego. Bez nich nie miałby szans, prawdopodobnie umarłby z głodu - przyznaje p. Marzena.

Od razu było widać, że wiewiór jest chory. Na podniebieniu miał plamkę, która była źródłem tak wielkiego bólu, że odrzucał każdy pokarm. Stąd jego osłabienie. Po kilku godzinach w „Dzikiej Ostoi" stało się jasne, że to nie rozszczepienie podniebienia lecz ropień zagraża przyszłości malucha.

- Wydusiłam go, gdy nabrzmiał, a ledwie dwie godziny później Roki już podjadał pierwszego moczonego w mleku biszkopta. Teraz już co trzy godziny popija także mleko z butelki. Wraca do zdrowia. Przesypiając sporo czasu - opowiada p. Marzena. - Jeżeli nauczy się samodzielnie jeść, to za trzy tygodnie trafi do woliery z innymi wiewiórkami, jakie mamy pod opieką. Jeżeli nauczy się w niej również samodzielnie poszukiwać jedzenia, to po dwóch kolejnych będzie mógł wrócić na wolność. Na co liczymy!

Teraz pod opieką Fundacji na Rzecz Zwierząt "Dzika Ostoja" (Wielgowo) jest kilkanaście wiewiórek. Zaskakująco dużo, nawet dla wolontariuszy ośrodka. To za sprawą pewnej potrąconej przez samochód „rudej kity", która okazała się być brzemienną. I urodziła kolejne słodkie maluchy. Możemy pomóc w ich ratowaniu, wspierając finansowo lub karmą „Dziką Ostoję". ©℗

Arleta NALEWAJKO

Fot. Fundacja na Rzecz Zwierząt "Dzika Ostoja"

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA