37-letnia Katarzyna K., która przed rokiem wjechała w budynek stacji paliw w Rymaniu, trafi prawdopodobnie do zakładu psychiatrycznego. Decyzję w tej sprawie podejmie sąd na posiedzeniu, które zaplanowano na 1 marca. Wcześniej nie było to możliwe z powodów proceduralnych.
Sąd Rejonowy w Kołobrzegu spierał się z Sądem Rejonowym w Szczecinie o to, gdzie ma się toczyć proces. Dopiero Sąd Okręgowy w Szczecinie uznał, że właściwym jest ten drugi.
Przypomnijmy, że w nocy z 27 na 28 lutego ubiegłego roku obsługa stacji paliw w Rymaniu zawiadomiła policję o zamieszaniu wywołanym przez dziwnie zachowującą się kobietę. Podczas interwencji mieszkająca na stałe w Holandii Katarzyna K., o której mowa, wsiadła do srebrnego bmw i z impetem wjechała w budynek stacji. Potem ruszyła, zatrzymując się pod jednym z dystrybutorów. Policjanci próbujący ją zatrzymać użyli broni palnej. To jednak nie poskutkowało. Kobieta odjechała w stronę Koszalina. Po godzinie sama zgłosiła się na policję. Na wniosek prokuratury sąd zastosował wobec niej tymczasowy areszt. 37-latka usłyszała kilka zarzutów, w tym uszkodzenie mienia, posiadanie narkotyków oraz narażenie życia i zdrowia zatrudnionych na stacji osób oraz policjantów na niebezpieczeństwo. Zatrzymana tłumaczyła, że czuła się zagrożona i ścigana przez byłego partnera, od którego uciekła. Uważała ona, że policjanci byli przez niego podstawieni. 37-latkę poddano badaniom psychiatrycznym. Biegli nie mieli wątpliwości, że w chwili popełnienia przestępstw była ona niepoczytalna. W tej sytuacji powinna trafić na leczenie, a nie przed oblicze Temidy. Wspomniane na wstępie sprawy proceduralne sprawiły, że dopiero teraz ma zapaść ostateczna decyzja dotycząca umieszczenia jej w specjalistycznym zakładzie. ©℗
(pw)