Minął już miesiąc od wykolejenia się niemieckiego trzyczłonowego składu, należącego do Deutsche Bahn, po zderzeniu z ciężarówką z naczepą w rejonie niestrzeżonego przejazdu kolejowego w przygranicznym Smolęcinie (gm. Kołbaskowo).
Jego część, która wypadła z toru, pozostaje wciąż przy szlaku osobliwą atrakcja turystyczną dla przejeżdżających tą okolicą. Miejsce przy nasypie kolejowym, w które wykolejony z zespołów trakcyjnych Stadler GTW został zepchnięty, by nie przeszkadzał w ruchu, opasano taśmami z dwujęzycznymi napisami „Zakaz wstępu. Straż Ochrony Kolei". I z takimi prowizorycznymi zabezpieczeniami wciąż czeka aż wreszcie zabierze go przewoźnik. Część wyposażenia, tego, które jeszcze miało jakąkolwiek wartość, przedstawiciele DB wymontowali. To, co zostało, stało się szybko obiektem zainteresowania lokalnych zbieraczy złomu, odwiedzanym też przez amatorów tanich trunków i domorosłych pseudografficiarzy. Tabor ma być zabrany z pobocza na wysokości przejazdu kolejowego najpóźniej do połowy września. ©℗
(isz)