– Wrota sztormowe sprawdziły się wielokrotnie, tym razem zabezpieczyły życie, mienie i majątki mieszkańców Mielna – stwierdził Stanisław Cygiel, p.o. dyrektora naczelnego Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych (ZZMiUW) w Szczecinie.
W czwartek (5 stycznia) w koszalińskiej siedzibie instytucji podsumowano atak niżu Axel na tereny Pomorza Środkowego. Największe zagrożenie pojawiło się z powodu wystąpienia cofki i przerwania wału przeciwpowodziowego na rzece Czerwonej w powiecie koszalińskim. Tam pełne ręce roboty mają ratownicy z Państwowej Straży Pożarnej, którzy wypompowują wodę. Powódź zagrażała domostwom i terenom rolniczym w okolicach Kładna i Tymienia.
– Krajobraz jak po bitwie, a połamane drzewa pokazują skalę szalejącego żywiołu – powiedział Mieszko Kowalczyk, zastępca dyrektora ZZMiUW. – Teraz sytuacja jest pod kontrolą. Naprawy szkód potrwają miesiąc.
W okolicy Tymienia (gmina Będzino) pracować będą trzy stacje pomp. Gdy opadnie woda, to ekipy ZZMiUW przystąpią do awaryjnej zabudowy wyrwy i szybkiego remontu wału. Następnym krokiem będzie wizja lokalna i szacowanie strat. Już teraz kierownictwo zarządu mówi, że zasadna w tej okolicy jest budowa falochronu i wrót sztormowych. Te ostatnie kojarzą się z niedawną aferą melioracyjną, ale po trzech latach eksploatacji w nadmorskim Mielnie spełniają swoje zadanie. Stanisław Cygiel podkreśla, że sporządzono symulację zagrożenia i wyszło, że w tym tygodniu aż jedna trzecia Mielna znalazłaby się pod wodą. Różnica poziomu wody przed i za wrotami wyniosła do półtora metra. Budowa wrót kosztowała 5 mln zł, ale zabezpiecza przed powodzią Koszalin i okolice.
– To bardzo mały wydatek w stosunku do szkód, jakie by zaistniały po ataku żywiołu – dodaje Stanisław Cygiel.
Na razie prognozy pogodowe nie zapowiadają kolejnych silnych wiatrów i wysokich fal w Zachodniopomorskiem. Trwa regularny monitoring sytuacji na akwenach, aby zapobiegać lub usuwać niedogodności z powodu zjawisk atmosferycznych. ©℗
(m)
Na zdjęciu u góry: Przerwany wał przeciwpowodziowy na rzece Czerwona w okolicach podkoszalińskiego Tymienia zagrażał ludziom i polom rolniczym.
Fot. ZZMiUW Szczecin