Wychodząc ze sklepu lub tramwaju, nie ściągajmy maseczek z twarzy – od soboty (10 października) bowiem wchodzi przepis zobowiązujący nas do zakrywania nosa i ust również na dworze. Na szczęście nie musimy się jeszcze zakrywać w lesie, parku czy na plaży. Na tzw. terenach zielonych wciąż możemy oddychać pełną piersią. Od soboty obostrzenia strefy żółtej zostają rozszerzone na cały kraj.
Szczecin jest w żółtej strefie już od tygodnia, ale najuciążliwsze obostrzenie z tym związane wchodzi w życie dopiero od jutra. Od soboty mamy obowiązek zasłaniania ust i nosa praktycznie wszędzie – nie tylko w sklepach, galeriach, komunikacji miejskiej czy urzędach.
Zdjąć maseczkę będzie nam wolno tylko w lesie, w parku, zieleńcu, ogrodzie botanicznym, ogrodzie zabytkowym i na plaży. Z obowiązku zakrywania ust i nosa są zwolnione jedynie osoby posiadające zaświadczenie lekarskie lub dokument potwierdzający niepełnosprawność.
Takie zachowanie wymusza na nas nowe rozporządzenie Rady Ministrów przygotowane w związku ze stanem epidemii COVID-19. Dokument ten wprowadza m.in. minimalną odległość pomiędzy zgromadzeniami (np. manifestacjami czy przemarszami) – musi wynosić co najmniej 100 metrów.
Zakazane jest ponadto prowadzenie dyskotek i klubów nocnych, a także udostępnianie miejsc do tańczenia w pomieszczeniach i innych przestrzeniach zamkniętych.
W celu ograniczenia ryzyka rozprzestrzeniania epidemii rząd zdecydował też o zmniejszeniu liczby osób mogących brać udział w przyjęciach ślubnych, komunijnych i stypach. W Szczecinie (i w każdej innej strefie żółtej) w takich imprezach może uczestniczyć najwyżej 75 osób – w strefie czerwonej do 50 osób, a w pozostałej części kraju do 100 osób.
Minister zdrowia poinformował jednak, że to ograniczenie, jako jedyne, wejdzie w życie z tygodniowym opóźnieniem, czyli 17 października. Zwłoka ta jest potrzebna do ewentualnego przeniesienia imprezy i zmiany planów.
Z kolei komendant główny policji zapowiedział wczoraj, że przypadki łamania wprowadzanych właśnie przepisów będą traktowane dużo bardziej „rygorystycznie” niż dotychczas. Jak podkreślił, obecnie 80 proc. interwencji policji kończy się pouczeniami. Od soboty te proporcje mają się zmienić. W myśli motta akcji „zero tolerancji” dla nieprzestrzegających zasad dotyczących zapobiegania rozprzestrzenianiu się koronawirusa.
Osoby niepodporządkowujące się nowym przepisom policjant może ukarać nawet 500-złotowym mandatem. W przypadku odmowy przyjęcia takiego mandatu kierowany będzie wniosek o ukaranie do sądu i do inspekcji sanitarnej o wdrożenie postępowania administracyjnego.
Jak się dowiedzieliśmy, w Szczecinie liczba kontroli już wzrosła. Prowadzone są przez policję w pojazdach komunikacji miejskiej, w sklepach, w galeriach, na kiermaszach… Trzeba się więc liczyć z tym, że w najbliższych dniach liczba mandatów się podwoi.
Resort zdrowia tłumaczy, że obostrzenia i kontrole są wprowadzane z powodu ciągłego wzrostu liczby zachorowań – praktycznie codziennie bite są rekordy zachorowań. W czwartek Ministerstwo Zdrowia potwierdziło 4280 nowych przypadków zakażenia wirusem SARS-CoV-2 (informując przy okazji o śmierci 76 zakażonych). To oznacza, że zachorowań znów przybyło, wczorajszy bilans zakażeń jest najwyższy od początku pandemii.
Najwięcej nowych przypadków pochodzi z województwa mazowieckiego, gdzie odnotowano prawie 600 infekcji. W czołówce są jeszcze województwo małopolskie (548) i wielkopolskie (505). Zachodniopomorskie ze 116 dodatnimi wynikami nadal jest (na szczęście) na dole listy, ale oczywiście przekroczenie setki zachorowań na dobę nikogo nie cieszy.
Małgorzata Kapłan z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Szczecinie podała wczoraj, że najwięcej zachorowań w naszym regionie odnotowano w powiecie gryfickim, aż 33. Jak zwykle do wielu infekcji doszło też w Koszalinie (14 osób) i w Szczecinie (18).
Przypomnijmy, że powiat trafia do żółtej strefy, kiedy liczba zachorowań w ciągu doby waha się między 6 a 12 na 10 tys. mieszkańców. Jak się dowiedzieliśmy, w Szczecinie liczba zakażeń niewiele przekracza sześć. Niestety statystyki wykazują ciągły ich wzrost. A to może oznaczać, że być może już wkrótce trafimy do strefy czerwonej, a wtedy zaczną nas obowiązywać jeszcze dotkliwsze restrykcje.
Leszek Wójcik
Fot. Ryszard Pakieser