Poseł Piotr Misiło ze Szczecina nie jest już członkiem Nowoczesnej. Z partii został wyrzucony na wniosek przewodniczącej ugrupowania, Katarzyny Lubnauer.
- Nie spodziewałem się, że liberalna, demokratyczna partia wyrzuci swojego członka, współzałożyciela, za konstruktywną krytykę ewidentnych błędów, bo takim ewidentnym błędem była sytuacja na Śląsku, która doprowadziła do po przejęcia przez PiS władzy, przez członka N, który startował z pierwsze miejsca w wyborach do sejmiku - mówi Misiło w rozmowie z "Kurierem". - To się nie powinno zdarzyć, ale ręczne sterowanie sekretarza partii doprowadziło do tej śląskiej tragedii. Dlatego teraz potrzebuje kilku tygodni refleksji, aby przegrupować siły i spojrzeć na procesy w polityce z innej niż Nowoczesna perspektywy.
Czy według posła Nowoczesna pod przywództwem Kataryny Lubnauer ma szansę na przetrwanie?
- Tak, ale nie samodzielnie i popełniając takie karygodne, przedszkolne błędy jak ten na Śląsku, Podkarpaciu czy w Zachodniopomorskiem. Od tygodni zabiegałem o to, abyśmy połączyli w Sejmie z PO nasz środowiska i zrobili wspólny klub Koalicja Obywatelska. Polacy zaufali KO, co jasno pokazały wybory samorządowe i tylko dalsza integracja w tym kierunku może zapewnić sukces Nowoczesnej i całej Koalicji Obywatelskiej.
Polityk nie spodziewa się, żeby radni Nowoczesnej w Radzie Miasta Szczecin (którzy bronili go w sporze z Lubnauer) zrezygnowali z członkostwa w partii.
- Wręcz przeciwnie, będę namawiał ich, aby tego nie czynili. Zarówno Pan Przemysław Słowik jak i Pani Edyta Łongiewska Wijas są członkami klubu radnych KO i to jest absolutnie optymalne rozwiązanie.
(as)
Fot. Robert Stachnik (arch.)