Zatrzymany 33-letni kierowca z Suwałk, który miał być pod wpływem narkotyków, gdy wjechał ciężarówką w dom w miejscowości Przydargiń, został zwolniony z policyjnego aresztu. Prokurator będzie formułował zarzut po uzyskaniu materiału dowodowego – poinformował rzecznik prokuratury okręgowej.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek wieczorem w miejscowości Przydargiń. 33-letni kierowca samochodu ciężarowego z naczepą wjechał w położony przy drodze dom, który uszkodził. Nikt w tym zdarzeniu nie odniósł obrażeń. Kierowca, mieszkaniec Suwałk, został zatrzymany.
- Śledztwo prowadzone jest przez Prokuraturę Rejonową w Szczecinku w kierunku spowodowania niebezpieczeństwa sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym przez 33-letniego zawodowego kierowcę z Suwałk. Jednak na tym etapie postępowania ze względu na kompletowanie materiału dowodowego prokurator nie zdecydował o postawieniu mężczyźnie zarzutu. Nie było więc podstaw, by przedłużać jego zatrzymanie - poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski. Dodał, że prokuratura oczekuje na wynik badania krwi kierowcy na obecność narkotyków w jego organizmie, na oszacowanie strat powstałych po uderzeniu samochodu w dom oraz ustalenie faktycznej liczby osób, dla których zdrowia i życia to zdarzenie było realnym zagrożeniem.
Według oceny Gąsiorowskiego, kompletowanie oczekiwanego przez prokuratora materiału dowodowego potrwa kilkanaście dni. Zaznaczył, że wówczas powinien być formułowany zarzut.
- Obecnie sprawa jest otwarta. Policja, prowadząc swoje czynności, postawiła kierowcy zarzut posiadania 3,7 g marihuany. I tylko do tego czynu się przyznał. Zarzuciła mu też kierowanie samochodem ciężarowym pod wpływem narkotyków, ale tylko na podstawie badania narkotestem. To niewystarczające dla śledztwa, zwłaszcza, że mężczyzna kwestionuje ten wynik i tłumaczy, że był w dobrej dyspozycji fizycznej i jego zdaniem nie opanował kierownicy, bo jechał bez ładunku i mogło dojść do przechylenia naczepy - zaznaczył Gąsiorowski.
W domu, w który uderzyła ciężarówka, mieszkają trzy rodziny - łącznie osiem osób. Decyzją nadzoru budowlanego nie mogą obecnie do niego wrócić. Jeszcze w poniedziałek burmistrz Bobolic miała zaproponować rodzinom tymczasowe lokum, ale te skorzystały z pomocy swoich bliskich.
(pap)
Fot. Ryszard Pakieser (arch.)