- Co za ludzie - załamuje ręce pani Zofia Karbowska-Skoczek ze Szczecina. Ktoś zdewastował zieleń w ogródku, który pielęgnuje od czterdziestu lat. Piłą zniszczył m.in. laurowiśnię, pigwę, złoty deszcz, wyrąbał drzewko. - Rozpacz - mówią sąsiedzi.
67-letnia pani Zofia mieszka w bloku przy ul. Szymanowskiego 7. Od strony podwórka, pod jej oknami, jest mały ogródek, o który dba.
- Prawdziwą działkę mam na Skarbówku, a tu, przy domu, pielęgnuję pas zieleni, która pięknie się od wiosny do jesieni prezentuje - mówi. - Kiedy w doniczkach na oknie zakwitną mi jeszcze begonie, każdy, kto idzie, przystaje, żeby nacieszyć oko.
Komuś jednak ogródek pani Zofii przeszkadzał. Choć kobieta zapewnia, że nie ma wrogów.
- W piątek rano odsłaniam rolety, a tu taki widok - opowiada. - Połowa mojej zieleni wyszarpana leży na chodniku. Ktoś obciął gałęzie piętnastoletniej laurowiśni, zniszczył pigwę, złoty deszcz. Łzy mi w oczach stanęły. Jak tak można... Taka okropna złośliwość: zniszczyć, zdeptać, zrobić krzywdę.
Dziwią się też sąsiedzi, którzy doceniają i lubią zieleń pani Zofii.
- To był jeden ogród, wszystko piękne - przyznają Jadwiga i Zbigniew Wojcieszczukowie. - Trudno pojąć, jak to się mogło stać. Nam również ten wandal obciął krzewy pod oknem, ale tam straty są o wiele większe.
Pani Zofia zgłosiła sprawę policji.
- Trzy kartki policjant zapisał - mówi. - Może się uda coś ustalić. Innych przed podobną krzywdą uchronić. Teraz, żeby moja zieleń odrosła, potrzeba lat. I komu to przeszkadzało? ©℗
Tekst i fot. (gan)