Prokuratura skierowała do Sądu Okręgowego akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie, który w grudniu ub.r. zaatakował w szczecińskim kinie dwie osoby. Jeden z zaatakowanych mężczyzn zmarł, drugi doznał ciężkich obrażeń.
Do ataku doszło 23 grudnia ub.r. podczas seansu filmowego w kinie w jednym ze szczecińskich centrów handlowo-rozrywkowych. 26-latek – jak poinformowała we wtorek Prokuratura Okręgowa w Szczecinie – "działając w bezpośrednim zamiarze pozbawienia życia pokrzywdzonego wielokrotnie ugodził go nożem w klatkę piersiową, w okolice łopatek, ręce, szyję i obojczyk, czym spowodował między innymi mnogie rany kłuto-cięte szyi i klatki piersiowej". Zaatakowany zmarł w szpitalu.
Drugi z mężczyzn został ugodzony w klatkę piersiową, szyję i ręce, "co skutkowało powstaniem rozległej rany ciętej szyi i przecięciem dużych naczyń szyjnych w postaci tętnic i żył szyjnych"; rany kłute klatki piersiowej i cięte na obu barkach "spowodowały krwawienie na granicy wstrząsu hipowolemicznego, co stanowiło chorobę realnie zagrażającą życiu". Mężczyźnie pomocy udzieliły osoby trzecie, przewieziono go do szpitala i udało się go uratować.
Jak ustalili śledczy, oskarżony znał jednego z pokrzywdzonych, a "po uprzednim ustaleniu, że tego dnia mężczyzna ten wraz ze swoim znajomym wybiera się do kina – nabył bilet na ten sam seans, a następnie sam również udał się do tego kina". Gdy był już na miejscu, usiadł w rzędzie tuż za dwoma mężczyznami, a następnie wyjął nóż i zaatakował ich.
26-latek usłyszał zarzut zabójstwa jednego z mężczyzn oraz usiłowania zabójstwa drugiego. Został zatrzymany na miejscu zdarzenia, sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu – oskarżony nadal przebywa w areszcie.
Jak podała prokuratura, mężczyzna nie był wcześniej karany, a w toku śledztwa "nie ustosunkował się do treści stawianych jemu zarzutów" i odmówił składania wyjaśnień.
Za zabójstwo grozi mu dożywotnie więzienie.
Według nieoficjalnych informacji, podawanych przez lokalne media, powodem ataku była zazdrość 26-latka. Mężczyzna miał być byłym partnerem jednego z zaatakowanych.
(PAP)
Fot. Robert Wojciechowski (arch.)