Już ponad miesiąc w choszczeńskim szpitalu zamknięty jest oddział ginekologiczno-położniczy oraz oddział noworodków i wcześniaków.
Kobiety w ciąży pytają z niepokojem, co będzie dalej. W niepewności żyją też osoby, które w oddziałach tych pracowały.
Z redakcją skontaktowała się mieszkanka Choszczna, która martwi się zamykaniem z dnia na dzień oddziałów. Jak mówiła, są osoby, które zastanawiają się, co w takiej sytuacji robić. Szczególnie te, które mieszkają poza miastem, na terenie gminy Choszczno. Jak podkreśla, dobrze, że działa Poradnia „K”. Pyta zarazem, jak długo to potrwa? Czy bliska jej osoba, która za kilka tygodni ma termin porodu, musi sobie szukać innego szpitala?
Udało nam się porozmawiać także z osobą pracującą w jednym z zamkniętych oddziałów. Poinformowała nas, że zamknięcie oddziałów związane jest z remontem. Personelowi powiedziano, że wróci do pracy w swoich oddziałach od 1 maja br.
O sprawę zamkniętego oddziału ginekologiczno-położniczego zapytaliśmy dyrektora placówki Stanisława Gacka. Ten stwierdza m.in., że oddział został czasowo wyłączony. – Jestem dzisiaj na etapie, żeby go otworzyć – mówi S. Gacek. – Przyczyna zamknięcia? Zbyt mała liczba porodów rocznie. Poniżej 200. Poza tym brakuje nam lekarzy. Jak wiadomo, ginekologów brakuje wszędzie. Od lat nie ma neonatologa. Zdajemy sobie sprawę, że kobiety idą rodzić tam, gdzie mają duże poczucie bezpieczeństwa i fachową pomoc. Chciałbym podkreślić, że nie zwolniłem żadnej pani położnej. Każda znalazła zajęcie. Robimy wszystko, żeby oddział przywrócić. Mam nadzieję, że uda się to zrobić od 1 czerwca – podkreśla dyrektor Gacek.
Potwierdza zarazem, że normalnie pracuje Poradnia „K”, od poniedziałku do piątku. Przyjmuje około 40 pacjentek dziennie. Jeśli chodzi o remont, dyrektor potwierdza, że rzeczywiście w tej chwili na terenie oddziału ginekologiczno-położniczego trwają prace mające polepszyć warunki korzystania z niego. ©℗
Tekst i fot. J. SŁOMKA