- Oni chcą zrzucić na mnie, co i od kogo kupili, te substancje - zapewniał sąd mężczyzna oskarżony o rozprowadzania dopalaczy, którymi zatruło się kilkanaście osób. Do tego głośnego zdarzenia doszło w czerwcu ubiegłego roku w Trzebiatowie.
W środę w szczecińskim Sądzie Okręgowym rozpoczął się proces 19-letniego mieszkańca Trzebiatowa oskarżonego o rozprowadzanie dopalaczy. W czerwcu ubiegłego roku w wyniku ich zażycia do szpitali trafiło 16 osób. Aleksander N. został wtedy tymczasowo aresztowany. Kara ta nadal jest wobec niego stosowana. Prokuratura przedstawiła mu dwa zarzuty: wprowadzenie do obrotu szkodliwych substancji psychoaktywnych, które przekazał pokrzywdzonym, co doprowadziło do zatrucia ich organizmów i hospitalizacji, oraz rozprowadzania narkotyków.
- Przyznaję się, że udostępniłem dopalacze trzem osobom. Natomiast nie przyznaję się, abym komukolwiek udostępniał jakieś narkotyki - stwierdził Aleksander N.
Według jego wyjaśnień dopalacze znalazł i zamówił w Internecie.
- Chciałem spróbować tych środków. Zamówiłem dla siebie 25 gramów. Zapłaciłem za nie 320 złotych. Gdybym chciał coś z tym zrobić dalej, to bym zamówił większą ilość. Kiedy je otrzymałem, pojawił się u mnie znajomy. Chciał spróbować takiego środka. Udzieliłem mu go nieodpłatnie u mnie w domu. Potem wyszedł. Kiedy po kilkunastu minutach opuściłem dom, przy bramie stał samochód znajomego z nim w środku. Miał jakieś drgawki. Zadzwoniłem po karetkę. Przyjechała i zabrała go do szpitala. Ja spanikowałem i to, co kupiłem, wyrzuciłem do rowu melioracyjnego. Nie pamiętam okoliczności, w jakich udzieliłem tych środków dwóm innym osobom. Pozostałe 13 osób kojarzę, jesteśmy z małej miejscowości. Nie wiem, w jaki sposób weszły w posiadanie tych środków. Ja się z nimi nie kontaktowałem - mówił oskarżony.
- Niektóre z tych osób zeznają, że to pan udzielił im tych środków. Dlaczego? - pytał sędzia Paweł Balcerowicz, przewodniczący składu sędziowskiego.
- Jak mnie zatrzymano, wybuchła afera. Oni chcą zrzucić na mnie, co i od kogo kupili, te substancje. Nie wiem, jaki interes mieli, aby mnie pomówić - przekonywał oskarżony.
- Czyli to był zbieg okoliczności, że w tym samym czasie kilka osób zatruło się substancjami o tym samym składzie chemicznym? - nie ustępował sędzia.
- Nie potrafię tego wyjaśnić - stwierdził Aleksander N.
W środę swoje zeznania zaczęli składać świadkowie - osoby, które zatruły się dopalaczami i trafiły do szpitali. ©℗
(dar)
Fot. PAP/Marcin Bielecki