W czwartkowy wieczór w Szczecinie - Dąbiu, niemal pod okiem policji, doszło do tragicznych wydarzeń. Od ciosów zadanych siekierą zginął Krzysztof S., niegdyś bokser.
Z naszych ustaleń wynika, że Krzysztof S. w czwartkowy wieczór zawitał do jednego z salonów z automatami do gry. Miał w czyimś imieniu zaproponować wstawienie kolejnych automatów. Gdy wyszedł z lokalu, zjawiła się grupa mężczyzn. Doszło do prawdziwej jatki. Ranny Krzysztof S., doskonale zresztą znany w półświatku, zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Dotarł jeszcze do komendy w Dąbiu...
Policja nie udziela informacji na temat zdarzenia, prokuratura jest enigmatyczna.
- Wstępnie wydarzenie zostało zakwalifikowane jako pobicie ze skutkiem śmiertelnym, zostały zatrzymane w tej sprawie osoby - wyjaśnia Małgorzata Wojciechowicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
* * *
Zmarły Krzysztof S. boksował niegdyś w Stali Szczecin. Bez spektakularnych sukcesów. Chwytał się później różnych zajęć, m.in. był bramkarzem w w jednym z nieistniejących już klubów na deptaku Bogusława. W czwartek udał się do jednego z salonów z automatami, przy ul. Goleniowskiej - w pobliżu są przystanki autobusowe, kilka punktów usługowych. Zaatakowany, po wyjściu, zdołał jeszcze przejść kawałek - do komisariatu, który znajduje się przy ul. Pomorskiej. Tam pierwszej pomocy udzielili mu policjanci. Mężczyzna zmarł jednak w karetce. Podobno miał jeszcze wskazać tego, który zadał cios.
Wszystko wskazuje na to, że zabójstwo jest wynikiem gangsterskich porachunków. Na piątek zaplanowano przesłuchania, przy czym przed południem miały do prokuratury dotrzeć akta, zawierające to, co już ustalili policjanci. Bez wątpienia prokurator wystąpi o tymczasowe areszty dla zatrzymanych.
(kol)
Fot. arch.
