Dla jednych to przykład ogławiania drzew, bo trwale oszpecono ich korony. Dla innych to cięcia sanitarne. Jedyna szansa na zachowanie pni, których konary zaczęły zagrażać budynkowi. Jak w przypadku szklanki z wodą: dla jednych będącej w połowie pełną, gdy dla innych - w połowie pustą. Pewne jest, że w „mieście pływającego ogrodu" ta kwestia - zieleni - budzi tyleż emocji, ileż kontrowersji.
Ten konkretny przypadek, czyli koron drzew przyciętych przy szczecińskim Manhattanie (od strony ul. Barbary), został już przekazany z sugestią przeprowadzenia wizji lokalnej inspektorom ds. zieleni Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska UM - jak poinformowała „Kurier" Wiktoria Jeremicz, nasza Czytelniczka.
(an)
Fot. Wojciech BRYŁKA