Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

Życzliwi, jak Polacy na Grenlandii

Data publikacji: 15 lipca 2022 r. 11:44
Ostatnia aktualizacja: 15 lipca 2022 r. 11:44
Życzliwi, jak Polacy na Grenlandii
Artur, brat Maćka (z lewej) i kapitan  

- Cumując w Nuuk chce się powiedzieć: Grzesiek, przepłynąłeś 3382 mil morskich po wodach mających bardzo złą sławę. Potrzebowałeś na to 61 dni, licząc od dnia pożegnania na przystani Centrum Żeglarskiego w Szczecinie - podsumowuje dotychczasową trasę przy nabrzeżu w Nuuk kapitan Grzegorz Węgrzyn. - Może to nie jest imponująca średnia, ale wliczając różnego rodzaju opóźnienia, nie jest źle.

Przed naszym samotnym żeglarzem, który na jachcie "Regina R. II" chce pokonać Northwest Passage w Arktyce i dotrzeć do Alaski, kolejne wyzwanie. - Teraz muszę dotrzeć do Upernavik i przepłynąć na stronę Kanady. To przyszłość, a teraz jestem w Nuuk, stolicy Grenlandii, i robię przygotowania do tego etapu - wyjaśnia.

Czas pobytu w Nuuk

Co zajęło mu czas pobytu w Nuuk, gdzie cumował w dniach 22.06.-4.07.br.? Głównie był to silnik i przegląd żagli. Kapitan Węgrzyn podkreśla, że na dotychczasowej trasie te ostatnie wytrzymały trudy.

- Miałem drobne usterki na grocie, a to trymlinka puściła, a to nici na kieszeni listwy puściły, czy kipę refpatentu wyrwało. Ale to nic. Panie Hrabio, grot cały. Bardzo dobrze spisywały się pozostałe żagle. Nie ma żadnych strat - wymienia żeglarskim żargonem.

Jeśli zaś chodzi o silnik jachtu "Regina R. II", to pewne problemy stwarzały niektóre elementy układu paliwowego. Przy okazji padły też komplementy w stronę tajemniczej pani Agnieszki i... sztormu.

- Okazuje się, że ile razy by nie czyścić zbiornika, "wyjeżdżać" paliwo do końca, to i tak pojawią się zabrudzenia. Sztormy są najlepszym sposobem na jego oczyszczenie - tłumaczy żeglarz dodając, że jedyna rada to zmieniać filtry.

- W tym miejscu chcę jeszcze raz podziękować pani Agnieszce. Filtry dostarczone przez Panią gwarantują pracę silnika. Jak do tej pory nie miałem kłopotów. Muszę jednak zmienić przewody dostarczające paliwo ze zbiornika głównego, do zbiornika rozchodowego i ze zbiornika rozchodowego do pompy. Tym głównie będę się zajmować przy silniku, a to wcale nie jest takie proste - opisuje zawiłości mechanizmu.

Po mszy poznał rodaka

Okazało się jednak, że z tymi wężykami sprawa rzeczywiście nie jest taka prosta. - W piątek odwiedziłem trzy sklepy „motoryzacyjne” i przewodów o takim "fi" nie ma. Od poniedziałku ruszam dalej w miasto na poszukiwania, nie poddam się - zapowiada.

Poprosił też lokalnego taksówkarza o adres kościoła katolickiego: - Bez kłopotów zawiózł mnie i zaprosił do korzystania z usług przewozowych.

Kościół był zamknięty, ale domofon zadziałał i po chwili żeglarz rozmawiał już z księdzem. Dowiedział się, że nabożeństwo jest tylko raz w tygodniu, w niedzielę o godz. 17.

- Msza Święta była mia bardzo potrzebna, nawet odprawiana po angielsku - wyznaje kapitan Węgrzyn, którego po nabożeństwie ksiądz poznał z pewnym Polakiem. Był nim p. Grzegorz Chojnacki ze Starachowic, który pracuje w Nuuk na budowie.

"Maciek to załatwi"

- Po mszy Grzegorz zabrał mnie do siebie na kamp, na obiad. Od słowa do słowa zaczęliśmy rozmawiać o moich potrzebach - opowiada żeglarz.

Nasz rodak spokojnie wysłuchał kapitana i stwierdził: "Maciek to załatwi". Złapał za telefon i za pół godziny Maciek już był.

- Zabrał mnie z kampu na jacht, a po drodze uważnie wysłuchał, czego mi brakuje. Pożegnaliśmy się i myślałem, że to tyle. A tu za chwilę Maciek z całą swoją rodziną jest na jachcie. A było ich razem siedmioro; żona, dwie dziewczynki - córki, teściowa, teść i koleżanka żony - wymienia wszystkich nieoczekiwanych gości. - I tak się zaczął wspaniały nowy tydzień na Grenlandii.

Teść p. Maćka okazał się policjantem, który w poniedziałek z rana przyjechał po naszego żeglarza samotnika i zabrał go na zakupy.

- Gdy okazało się, że nie ma potrzebnych rzeczy. Maciek stwierdził: nie szkodzi, w czwartek przylatuje z urlopu mój brat Artur. Przywiezie. A w sprawie webasta (urządzenie grzewcze jachtu) zadzwonimy do Darka Skrzypczyka. On pracuje przy tirach, coś powinien zaradzić. I tak też się stało. Zostałem do następnej niedzieli podziękować Panu Bogu za opiekę nade mną - wyznaje nasz kapitan. Spotkał się jeszcze ze swoim imiennikiem Grzegorzem od którego zaczął się łańcuch ludzi dobrej woli.

Kierunek Upernavik i dalej do Kanady

W poniedziałek, z naprawionym webasto, z częściami których mu brakowało, pożegnał się z "nowymi kolegami, wspaniałymi Polakami" i razem z wysoką wodą pożegnał gościnny Nuuk. 

Sisimiut do którego zawinął, to kolejny port, gdzie doświadczył polskiego wsparcia.

- Pan jest wielki, radar i GPS naprawiał dzisiaj potomek p. Adama Lisieckiego z Krakowa. Emigranta z 1875 roku - relacjonuje kpt. Węgrzyn.

GPS udało się naprawić, radaru nie. Na pamiątkę dostał polską flagę i polskiego "hama" w puszce, oraz souvenira z żubrem "na okładce". 

Teraz tylko przelot do grenlandzkiego Upernavik, a potem przeskok ku Kanadzie.

Dodajmy, że patronat nad rejsem sprawuje "Kurier Szczeciński".

(kl)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

brat szwagra
2022-07-15 17:50:41
Uśmiałem się czytając tę opowieść. A konkretnie fragment, o tym jak to Polak zawsze zna jakiegoś Polaka, a tym bardziej, brata czy szwagra, który wszystko może ogarnąć. Przypomniało mi to stay brytyjski skecz o polskich hydraulikach. Tam też sie z tego śmiali że "zadzwoni do brata szwagra, on ma kolegę, co ma brata, co może to załatwić". Kwintesencja polskości xD
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA