- Informujemy, że sprawa żywności wyjaśniona - napisał na facebooku Aleksander Doba, który w niedzielę wyrusza w rejs kajakiem z Nowego Jorku do Lizbony.
Jeszcze we wtorek kajakarz alarmował, że Amerykanie zatrzymali do wyjaśnienia jego liofilizowane porcje żywności, którymi miał się żywić podczas pokonywania Atlantyku. Policzanin obawiał się, że oceaniczne wiosłowanie nie dojdzie do skutku.
Ale jak informował w sieci, "podobno są interwencje na różnych szczeblach".
Decyzją Amerykanów zaskoczeni też byli znani szczecińscy podróżnicy, którzy na ekspedycje zabierają liofilizowaną żywność, bo jest ona bardzo lekka i dobrze zbilansowana.
Żywność liofilizowaną wymyślili właśnie Amerykanie dla swoich żołnierzy walczących na frontach II wojny światowej. Proces jej wytwarzania polega na zamrożeniu i suszenia w niskim ciśnieniu. Ze składników takiego jedzenia usuwane jest od 70 do nawet ponad 95 procent wody. Dzięki temu spowalniają się procesy enzymatyczne oraz rozwój mikroorganizmów. Produkt staje się "konserwą" i jest nawet 10-krotnie lżejszy od surowców wyjściowych. Porcję posiłku przygotowuje się do spożycia przez dodanie wody.
I właśnie spory zapas takich porcji jedzenia zatrzymały amerykańskie służby. Fani kajakarza pocieszali go, wierząc, że sprawa się wyjaśni i p. Aleksander wypłynie z Nowego Jorku zgodnie z planem czyli w niedzielę (29.bm.). Pojawił się też pomysł składki na zakup liofilizowanej żywności w USA.
Zatrzymana żywność z Polski została jednak "wypuszczona". - Wyprawa odbędzie się zgodnie z planem. Wielkie podziękowania dla pracowników Ambasady Polskiej w Waszyngtonie i Konsulatu w Nowym Jorku oraz Piotra Chmielińskiego za pomoc - napisał na facebookowym blogu Aleksander Doba.
W środę w ambasadzie polskiej w Waszyngtonie "Olek zaprezentował swój kajak OLO oraz spotkał się z przedstawicielami Polonii, mediów i nie tylko" - czytamy na profilu kajakarza.
(kl)
Na zdjęciu: Aleksander Doba przed MOK w Policach prezentuje swój kajak na trzecią transatlantycką wyprawę.
Fot. Jarosław Spirydowicz