Piątek, 22 listopada 2024 r.  .
REKLAMA

(J)ej Wysokość Elżbieta, czyli na herbatce u królowej

Data publikacji: 27 września 2015 r. 01:36
Ostatnia aktualizacja: 27 września 2015 r. 01:36
(J)ej Wysokość Elżbieta, czyli na herbatce u królowej
 

Oczy całego świata znów zwrócone są na Pałac Buckingham. Oto na ziemskim padole pojawiło kolejne cudowne dziecko rodziny królewskiej. Niczego nieświadoma Charlotte Elizabeth Diana śpi pewnie w najlepsze w wysadzanej drogocennymi kamieniami złotej kołysce, gdy tymczasem każdy kto może podgląda, analizuje i… liczy funty.

Bo rodzina królewska dużo kosztuje, ale jeszcze więcej zarabia. Kto płaci za produkowane na masową skalę badziewia z podobiznami Williama i Kate? Czy Brytyjczycy są rojalistami? Dlaczego tak bardzo lubimy zaglądać rodzinie królewskiej do sypialni? I komu właściwie jest jeszcze potrzebna królowa?

Puppet show
Zawsze zastanawiałam się nad fenomenem brytyjskiej rodziny królewskiej. Zachodziłam w głowę jak to możliwe, że Brytyjczycy pakują kupę forsy w kliku nadętych ludków mieszkających w całkiem niezłych posiadłościach i za publiczne pieniądze nieźle sobie używających. Ba! I do tego ci płacący za wszystko Brytyjczycy są z tej rodziny królewskiej dumni! Przyznaję – uważałam lokatorów Pałacu Buckingham za bezużytecznych darmozjadów, którzy tylko zachowują pozory królewskości. Dziś raczej z politowaniem patrzę na to odgrywające się w Wielkiej Brytanii show z królową Elżbietą w roli głównej i chyba trochę jej współczuję. Przyszło jej grać całkiem trudną rolę w tym marionetkowym przedstawieniu. I myślę, że XXI wiek ją przeraził. Oto ona, członkini szanowanego rodu, dzierżąca koronę i berło od ponad półwiecza jest jednocześnie gwiazdą tabloidów i programów plotkarskich a jej twarz widnieje na tanich pamiątkach z wycieczki na Wyspy. Za kilka funtów możesz mieć królewską statuetkę, popiersie, poduszkę, koszulkę, pościel, ołówek i notatnik, a nawet papierową maskę, która na chwilę zamieni cię w panią na tronie. Możesz wcinać fasolkę na tostach z talerza z królewską podobizną i wycierać sobie twarz (i nie tylko) ręcznikiem z twarzą Elżbiety. Spacer po Londynie, zwłaszcza w okolicach Pałacu Buckingham, przypomina raczej spacer po Disneylandzie, gdzie wszyscy zmierzają do jednego punktu – pałacu. Ile w tym wszystkim jest prawdziwej miłości do królowej, a ile chciwości i zwykłego biznesowego wyrachowania? Czy nakładanie na siebie brytyjskiej flagi i noszenie transparentów z Elżbietą to rzeczywiście dowód szacunku i dumy? Czy ktoś w ogóle jeszcze królowej słucha i się z nią liczy?

Papierowa władza
Anglicy są świadomi tego, że panowanie królowej Elżbiety jest tylko prowizoryczne. Elżbieta nie ma realnej władzy, nie jest osobą decyzyjną w państwie. Jej funkcja zaczyna się i kończy na reprezentowaniu kraju. I trzeba przyznać, że radzi sobie z tym całkiem nieźle – często mimo niesprzyjających okoliczności. Wystarczy przypomnieć sobie krytykę, która dotknęła Elżbietę po śmierci Diany. Jednak jak wspominają sami Brytyjczycy – nagonka ta była tworem zagranicznych mediów, na miejscu bowiem nikt otwarcie królowej nie krytykował, a wielu wręcz podziwiało jej twardą, konsekwentną postawę. Elżbieta II nie wypada z roli. Z kamienną twarzą uczestniczy w najważniejszych w państwie wydarzeniach i nie poddaje się tanim prowokacjom. Zapewne jest świadoma, że w całym tym medialnym cyrku, którego stała się mimowolną członkinią są ludzie, którzy szczerze ją podziwiają i rzeczywiście szanują. Jeszcze zanim na dobre osiadłam w Anglii zostałam przestrzeżona, aby nie poruszać tematu rodziny królewskiej, zwłaszcza w kontekście wydawanych na nią pieniędzy. Właśnie ze względu na dumę która przepełnia niektórych Brytyjczyków. W wielu angielskich rodzinach wciąż bowiem zasiada się przed telewizorem w święta Bożego Narodzenia, by w ciszy wysłuchać jej przemowy. I tradycja ta przekazywana jest kolejnym pokoleniom. Brytyjczycy głośno wykrzykują toasty na cześć królowej w trakcie różnych uroczystości i hasło „God save the Queen” nie jest w ich ustach tylko wytartym sloganem. Jednak w tym samym czasie znajdą się też tacy, którzy z tym zdaniem wydrukowanym na koszulce będą tarzać się w błocie na festiwalu Glastonbury. Widocznie miłość do królowej niejedno ma imię.

Big Brother Royal
Czy ktoś jeszcze pamięta, że w Szwecji, Hiszpanii, Holandii wciąż panują królewskie rodziny? Przypominamy sobie o nich od czasu do czasu, gdy do mediów przeciekają jakieś informacje o ślubie czy dziecku w europejskich monarchiach. Zainteresowanie brytyjską Royal Family osiągnęło wręcz granicę absurdu. Kate, Wiliam, a nawet niezniszczalna Elżbieta stali się marionetkami w rękach narodu. Ile wydali na remont posiadłości? Dlaczego Kate kupiła sukienkę z „sieciówki”? Gdzie tym razem zabalował Harry? Dzień w dzień w brytyjskich dziennikach pojawia się gorący „news” z życia royal family, który nie jest niczym więcej jak wścibskim donosem z życia celebrytów. Bo tym stała się rodzina królewska – celebrytami odgrywającymi swoje reality show przed łaknącymi sensacji Brytyjczykami. Biedna Kate zaledwie kilka godzin po porodzie wystrojona, wciśnięta w niebotycznie wysokie szpilki musiała szeroko uśmiechać się do zgromadzonych przed szpitalem rojalistów poprzebieranych w dziwaczne „patriotyczne” kostiumy i tańczących na cześć księżniczki. To spore poświęcenie, a i tak księżna nie uniknęła paskudnych komentarzy, że wyglądała za dobrze jak na kobietę w połogu. Czy aby na pewno to ona a nie zastępcza matka urodziła? Przecież kogo jak kogo, ale rodzinę królewską na to stać. A może dziecko przyszło na świat wcześniej niż podają oficjalne źródła? A gdyby Kate wyszła zmarniała, smutna i ledwo trzymająca się na nogach pewnie usłyszałaby, że w taki stanie to księżnej nie wypada się pokazywać. I tak źle, i tak niedobrze. Do czego to doprowadzi? Co stanie się z rodziną królewską, kiedy zabraknie Elżbiety? Patrząc na to co dzieje się wokół przyszłych następców tronu można się obawiać, że losy brytyjskiej monarchii są zagrożone. Może zostać zadeptana prze samych Brytyjczyków, którzy wlezą z buciorami Williamowi do łóżka. A za kilkanaście lat pewnie i Charlotte. ©℗
Joanna Flis

Na zdjęciu: Pałac Buckingham

Fot. Dariusz Gorajski

 

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA